Trwają poszukiwania szczątków poćwiartowanej 64-latki. Na podstawie odnalezionych części ciała nie udało się ustalić okoliczności śmierci kobiety. 68-letni konkubent przyznał się do poćwiartowania zwłok, ale nie do zabójstwa swojej partnerki.

W ubiegłym tygodniu ośrodek pomocy społecznej zgłosił zaginięcie swojej 64-letniej podopiecznej, brak kontaktu z kobietą zaniepokoił również jej sąsiadów. Policjanci skontaktowali się w tej sprawie z konkubentem kobiety. Jego zachowanie wzbudziło podejrzenia funkcjonariuszy, którzy postanowili przeszukać posesję.

Szokującego odkrycia dokonali po wejściu do niewielkiej szopy na drewno, w której znaleźli fragmenty rozczłonkowanego ciała - nogi i dolną część tułowia. Przez kolejne dni trwały poszukiwania pozostałych elementów ciała.

Policja ustala przyczyny śmierci kobiety

Przełom nastąpił kiedy 68-latek wskazał policjantom miejsce, w którym wrzucił szczątki do rzeki. Płetwonurkowie wydobyli fragmenty kobiecego ciała -  głowę i ręce 64-latki.

Chcemy wyjaśnić okoliczności zdarzenia i ustalić przyczyny zgonu kobiety. Nie udało się ich ustalić na podstawie badań dotychczas znalezionych fragmentów ciała - mówi Onetowi prok. Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.


Podejrzany: "Chyba zwariowałem"

Podejrzany 68-latek usłyszał zarzut zbezczeszczenia zwłok swojej konkubiny, a także zabójstwa. Przyznał się jedynie do jednego z tych czynów.

Stwierdził, że chodziło mu o pobieranie świadczenia pieniężnego, które przysługiwało zmarłej kobiecie. Ale w pewnym momencie przyznał, że chyba zwariował, że w ten sposób postąpił - relacjonuje prok. Witkowski.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu 68-letniego mieszkańca Skwierzyny na trzy miesiące.