Sąd Apelacyjny w Łodzi oddalił apelację firmy ochroniarskiej, która domaga się od ubezpieczyciela wypłacenia odszkodowania za kradzież prawie 8 mln złotych. Przestępstwa dopuścił się m.in. jeden z jej pracowników. Mężczyzna, przygotowując się do akcji, zmienił wygląd i podał fałszywe dane osobowe.
Sąd Apelacyjny przyznał rację sądowi I instancji, który uznał, że w tej konkretnej sprawie, przy konwojowaniu pieniędzy nie zachowano warunków przewidzianych w rozporządzeniu MSWiA z września 2010 roku. Zdaniem sądu w bankowozie, w którym były pieniądze, powinno zostać dwóch konwojentów i kierowca. Tymczasem w czasie kradzieży był tylko kierowca, który nie może wykonywać zadań konwojenta, więc samochód nie był chroniony.
Firma ochroniarska przekonywała, że dopuszczalne jest łączenie funkcji kierowcy bankowozu i konwojenta, który - w tym przypadku - był uzbrojony i wcześniej przeszkolony.
Na rozporządzenie MSWiA powoływała się firma ubezpieczeniowa i odmówiła wypłacenia odszkodowania. Sprawa trafiła do sądu, który w I i w II instancji przyznał jej rację.
Do kradzieży doszło w lipcu 2015 r. w Swarzędzu. Krzysztof W., który jechał w konwoju z pieniędzmi, odjechał autem przewożącym gotówkę. Wkrótce potem znaleziono porzucony samochód. Konwojent zniknął wraz z pieniędzmi.
Krzysztof W., z zawodu krawiec, zatrudnił się w firmie ochroniarskiej kilka miesięcy wcześniej, podając fałszywe dane osobowe. Przygotowując się do akcji, zmienił wygląd. Ogolił głowę i zapuścił brodę, zażywał też środki, które sprawiły, że przybrał na wadze.
W sprawie zatrzymano sześć osób, które ostatecznie usiadły na ławie oskarżenia. Cztery z nich prowadząca w tej sprawie poznańska prokuratura oskarżyła o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie mienia o znacznej wartości. Byli to Dariusz D. i Adam K., u którego miało dojść do podziału łupu, a także Marek K., który miał brać udział w opracowaniu planu napadu i ubezpieczać przewożenie pieniędzy, i konwojent Krzysztof W.
Dwie pozostałe osoby, tj. Agnieszka K. i Wojciech M., miały pomagać w ukryciu zrabowanych pieniędzy i wpłacić na założone konto w jednym z banków 250 tys. zł. Pieniądze miał im dać Adam K.
Wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Łodzi wydał w lipcu ubiegłego roku. Uznał oskarżonych za winnych przywłaszczenia ostatecznie ponad 7,7 mln zł i skazał byłego konwojenta Krzysztofa W. na karę 8 lat i 2 miesięcy więzienia, Marka K. na 7 lat pozbawienia wolności, Adama K. na 6 lat i 2 miesięcy więzienia, a Dariusza D. - na 6 lat pozbawienia wolności. Oskarżeni ukarani zostali również m.in. grzywnami w wysokości od 5 do 15 tys. zł. Mają także obowiązek solidarnie naprawić szkodę. Obrońcy zapowiedzieli apelację.
Na ławie oskarżonych zabrakło wówczas - uznawanego za pomysłodawcę napadu - Grzegorza Ł., wiceprezesa firmy ochroniarskiej, w której pracował tzw. fałszywy konwojent. Ł. ukrywał się i był poszukiwany listem gończym.
W marcu tego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi bezterminowo odroczył proces odwoławczy w sprawie kradzieży pieniędzy. Decyzja ta zapadła po wniosku jednego z obrońców, który chciał, aby sąd odwoławczy przesłuchał Grzegorza Ł.
Grzegorza Ł. zatrzymano w listopadzie zeszłego roku na Ukrainie, w okolicach Odessy. Tam czekał na ekstradycję. 10 października tego roku na przejściu granicznym w Medyce służby ukraińskie przekazały Grzegorza Ł. policjantom Wydziału Konwojowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Mężczyzna trafił do aresztu w Przemyślu, skąd trafił do Poznania.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedstawiła Grzegorzowi Ł. zarzuty: "udziału w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnienie przestępstwa oraz zarzut przywłaszczenia kwoty ponad 8 mln zł, czyli mienia znacznej wartości, wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami". Grozi mu do 10 lat więzienia. Grzegorz Ł. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania na trzy miesiące.