Wtorkowe wydania dzienników bacznie przyglądają się sytuacji w Watykanie, ale nie tracą z pola widzenia tego, co dzieje się w naszym kraju. Jaki kontrowersyjny pomysł ma Ministerstwo Finansów? Skąd w MSZ współpracownicy tajnych służb PRL? Jak długo dzieci czekają na wizytę u lekarza-specjalisty? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie we wtorkowej prasie i naszym przeglądzie.
"Fakt" prezentuje zatrważające statystyki, z których wynika, że nawet najmłodsi pacjenci muszą w długich kolejkach czekać na wizytę u lekarza-specjalisty. Na kolejkowej liście hańby, bo tak dziennik nazywa opublikowane zestawienie, przoduje Inowrocław. Na wizytę u ortodonty trzeba tam czekać aż 340 dni. To ponad 4 razy dłużej niż w Warszawie i o 277 dni więcej niż w Gorzowie Wielkopolskim. Kolejna przemawiająca do wyobraźni liczba opublikowana na liście to 255 - tyle mali pacjenci z Płocka czekają na wizytę u alergologa. Nieco krócej, bo "zaledwie" 200 dni zajmuje im dostanie się do okulisty.
Co na to NFZ? Szefowa Funduszu Agnieszka Pachciarz bagatelizuje sprawę. "Kolejki są wpisane w system, są w kazdym europejskim kraju" - przekonuje. Jej zdaniem statystyczne patrzenie na kolejki zaburza obraz sytuacji i prowadzi do przejaskrawień. "Czeka się kilka tygodni czy kilka miesięcy, ale są i placówki, gdzie z dnia na dzień można iść do lekarza" - chwali się Pachciarz.
"Gazeta Polska Codziennie" przygląda się kontrowersyjnej przyszłości niektórych pracowników resortu dyplomacji. "Minister Radosław Sikorski chroni swoich pracowników, którzy według akt IPN-u współpracowali z tajnymi służbami PRL-u lub pracowali w nich" - alarmuje. "Na długiej liście jest kontakt operacyjny "Ion", który donosił na Jana Nowaka-Jeziorańskiego, czy pracownica "rodzinnie" związana z resortem MSW PRL-u" - wylicza. Podkreśla też, że MSZ uchyla się od odpowiedzi na pytania o byłych agentów.
"Gazeta Wyborcza" pisze o opracowanym przez resort Jacka Rostowskiego sposobie na walkę z wyłudzeniami masowo dokonywanymi przez nieuczciwych przedsiębiorców. "Ministerstwo Finansów chce wprowadzenia solidarnej odpowiedzialności sprzedawcy i kupującego za zobowiązania podatkowe" - informuje. Nowa regulacja ma dotyczyć zwłaszcza obrotu paliwami, złotem i stalą, czyli tych gałęzi handlu, w których szczególnie często dochodzi do nadużyć. "Jeśli firma A kupi od firmy B tanio pręty stalowe, bo ta "zaoszczędziła" na podatku, to fiskus może ścigać również firmę A" - tłumaczy "GW". Podkreśla, że takie postawienie sprawy jest bardzo niekorzystne dla przedsiębiorców. Nie mają oni bowiem żadnych narzędzi, które pozwalałyby na stwierdzenie, która cena jest okazyjna, a ktora już podejrzana i świadcząca o nieczystych intencjach sprzedającego towar.