Siostra 30-latka, który w czwartek w Zakopanem zabił nożem 72-latkę i usiłował zabić jej starszą siostrę, informowała dzień wcześniej policję, aby wzmocniła patrole, bo może się stać coś złego. Powiedziała dziennikarzom, że od dziecka jej brat leczył się psychiatrycznie.
Wieczorem przed tragedią dzwoniłam dwa razy na policję i dwa razy na pogotowie. Policja zapytała mnie, czy brat jest agresywny, ale brat nie był agresywny, więc odmówiono mi pomocy. Poprosiłam telefonicznie zakopiańskich policjantów, aby wzmocnili patrole, ponieważ brat zachował się skandalicznie - mówiła siostra sprawcy.
Kobieta relacjonowała, że w środę dzwonili do niej sąsiedzi ze skargami na brata. Stwierdziła, że mężczyzna "stracił kontakt z rzeczywistością i był w psychozie".
Mówiłam, że mogą wydarzyć się różne rzeczy i prosiłam o wzmożenie patroli, ale nie udzielono mi pomocy. Na pogotowiu to samo. Nikt nie udzielił mi pomocy. Powiedzieli, że jeżeli brat nie jest agresywny, to nie są w stanie zrobić nic. Żałuję, że ja nie powiedziałam, że zostałam pobita, bo wtedy może by przyjechali - stwierdziła kobieta.
Zgłoszenie to potwierdził rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
Faktycznie siostra sprawcy pytała policję, jak ma postąpić wobec brata, który nie informując nikogo wyszedł z domu. Policjant dyżurny, który z nią rozmawiał, udzielił informacji, w jaki sposób może uzyskać pomoc. Gdyby osoba była niebezpieczna dla domowników, wówczas interwencja byłaby natychmiastowa. W przypadku, gdy osoba była pobudzona, ale nie sprawiała nikomu krzywdy, nie będzie interwencji - powiedział Wieczorek.
Do tragedii doszło w czwartek przed południem przy ul. Smrekowej w Zakopanem. 30-letni napastnik najpierw obrzucił kamieniami dom, w którym mieszkały dwie starsze kobiety. Później wtargnął do środka i zaatakował nożem zamieszkujące dom siostry. Napadnięte zdołały zadzwonić na policję.
Policjanci zatrzymali napastnika na posesji. W budynku znaleźli dwie ciężko ranne kobiety. Jedna z nich - 72-latka - nie dawała oznak życia, a druga - 76-latka - była w ciężkim stanie. Służby ratunkowe, które przybyły na miejsce zdarzenia, udzieliły poszkodowanym pierwszej pomocy i zabrały je do szpitala. Niestety, 72-letniej kobiety nie udało się uratować. Jej 76-letnia siostra przeszła operację ratującą życie i nadal przebywa w szpitalu.
Według policji mężczyzna najprawdopodobniej nie znał kobiet, które zaatakował. Wcześniej nie był karany i notowany przez policję. Usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa, do których się przyznał, odmawiając jednak składania wyjaśnień. Został przewieziony do szpitala specjalistycznego w Krakowie, gdzie przejdzie obserwację psychiatryczną. Grozi mu dożywocie w więzieniu.