Jednostka Operacji Specjalnych serbskiego MSW, zamieszana w zabójstwo premiera Serbii Zorana Djindjicia, została rozwiązana – szef rządu Zoran Żivković. Ok. 150 członków oddziału "czerwonych beretów", który w ciągu 6 lat swego istnienia okrył się złą sławą podczas walk w Bośni, Chorwacji i Kosowie, spokojnie opuściło koszary w miasteczku Kula.
Jeśli pojedyncze osoby z jednostki były zamieszane w zabójstwo Djindjicia lub jakiekolwiek inne przestępstwa, staną przed sądem. Pozostali zostaną przeniesieni do innych jednostek MSW - zapowiedział nowy premier Serbii na konferencji prasowej.
Według serbskiego MSW wyniki badań balistycznych potwierdziły, że do premiera Djindjicia 12 marca strzelał aresztowany w poniedziałek Zvezdan Żivković ps. Zveki, zastępca dowódcy "czerwonych beretów".
Do więzienia trafił też funkcjonariusz Jednostki Operacji Specjalnych - Sasza Pejaković, oskarżony o bezpośredni udział w przygotowaniu zamachu. Do przesłuchania zatrzymano 15 członków JSO. Na wolności wciąż jednak pozostaje ostatni dowódca "czerwonych beretów" , Milorad Luković ps. Legija, który - według władz - zorganizował zamach na premiera, by wywołać chaos i uniknąć aresztowania.
Premier Żivković odrzucił zarzuty, że musiał zginąć jego poprzednik, by rząd w końcu wydał wojnę przestępczości zorganizowanej. Jego zdaniem kolejność była odwrotna: Djindjić właśnie dlatego zginął, że rozpoczął walkę w grupami przestępczymi.
FOTO: Archiwum RMF
08:45