Sędzia Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz, który wygrał z sądem sprawę o dopuszczenie do orzekania, nie stawił się na rozprawie, w której miał orzekać. Zgodnie ze swoim życzeniem sędzia został wyznaczony do składu sędziowskiego, który miał dziś orzekać w pięciu sprawach - nie pojawił się jednak w sądzie.

To pierwszy w historii Izby Cywilnej Sądu Najwyższego przypadek, kiedy wyznaczony do orzekania sędzia nie stawia się na rozprawie i nie informuje sądu o przyczynach swojej nieobecności.

Przypadek jest tym bardziej kłopotliwy, że Kamil Zaradkiewicz był w pięciu wyznaczonych na dziś sprawach sędzią sprawozdawcą, a więc osobą najgłębiej w nie wprowadzoną i odpowiedzialną za formalności oraz uzasadnienie wyroku.

Dwójka pozostałych sędziów, w tym przewodniczący składu prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski czekali na niego od rana. Kiedy się nie pojawił, sprawy odwołano, a dopiero później do sekretariatu Izby dotarło zwolnienie lekarskie sędziego, obowiązujące od wczoraj.

Sędzia nie poinformował o nim sądu choćby telefonicznie, co nigdy dotąd się nie zdarzyło. 

Z prof. Zaradkiewiczem nie udało nam się skontaktować.

Autor: Tomasz Skory
Opracowanie: Arkadiusz Grochot