Po informacji o zatrzymaniu Saddama, Irakijczycy wylegli na ulice; wiwatują i strzelają w powietrze. Można powiedzieć, że to symboliczny koniec wojny. Symboliczny, bo nie musi oznaczać końca ataków na wojska USA w Iraku.
Irakijczycy schwytanie byłego dyktatora będą świętować jeszcze przez kilka dni. Nie oznacza to jednak, że ataki na Amerykanów nagle się skończą. Teraz bowiem można się spodziewać zemsty ludzi wiernych Saddamowi. Ponadto może się okazać, iż struktura, którą Saddam stworzył po upadku reżimu, a która kierowała atakami na wojska koalicji, jest naprawdę silna.
Z drugiej jednak strony trzeba jednocześnie pamiętać, że Saddam dysponował milionami dolarów (jeszcze w kwietniu w jednym z domów w Bagdadzie Amerykanie znaleźli pół miliona dolarów) i właśnie z tych pieniędzy finansował ataki. Jeżeli złapanie Saddama odetnie i pozbawi jego zwolenników funduszy, będzie dla nich poważny cios.
Warto zwrócić uwagę, że po zabiciu synów Husajna - Kusaja i Udaja - wielu Irakijczyków zaczęło współpracować z Amerykanami. Irakijczycy naprawę bali się Saddama; teraz jest nadzieja, że to się wreszcie skończy.
Jeśli Amerykanom udało się to, co nie udało się w Afganistanie - nadal trwa poszukiwanie Osamy bin Ladena - to można się spodziewać, że to symboliczny koniec wojny w Iraku. Trzeba jednak pamiętać, że Irakijczycy nie tylko atakują Amerykanów na wyraźne wezwanie Saddama, ale również dlatego, że wielu nie chce okupacji; nie chce Amerykanów w Iraku. Tak więc symboliczny koniec nie musi oznaczać końca realnego wojny.
Polski minister obrony Jerzy Szmajdziński uważa, że schwytanie Husajna może wiele zmienić w Iraku, ale nie koniecznie w najbliższych dniach:
Z kolei profesor Janusz Danecki, wykładowca w Zakładzie Arabistyki na Uniwersytecie Warszawskim jest przekonany, że dzisiejsze wydarzenie nie wpłynie na prowadzoną przez Stany Zjednoczone politykę, natomiast reakcje irackiego społeczeństwa będą podzielone. Dacnecki jest zaskoczony tak szybkim schwytaniem Saddama Husajna.
19:50