Za zamkniętymi drzwiami rozpoczął się we wtorek proces psychologa i seksuologa Lechosława Gapika, który jest oskarżony o molestowanie seksualne sześciu pacjentek. Seksuolog miał molestować kobiety w czasie wizyt, wprowadzać w stan hipnozy i dotykać miejsc intymnych. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia.
Przed rozpoczęciem rozprawy Gapik powiedział dziennikarzom, że cieszy go, iż proces będzie się toczył z wyłączeniem jawności.
Będę mógł wreszcie w sposób swobodny omówić sytuacje, które dotyczyły zaburzeń występujących u tych pań. To, co ja nazywam swoją metodą, jest stosowane przeze mnie od 40 lat, to są tysiące zabiegów - powiedział.
Gapik przyznał także, że czuje się oszukany przez dziennikarza, który przygotował dla telewizji TVN materiał dotyczący jego metod terapeutycznych.
Postępowanie w sprawie molestowania pacjentek prokuratura prowadziła od końca marca 2010 roku. Terapeucie postawiono sześć zarzutów dotyczących doprowadzenia podstępem pacjentek do poddania się "innej czynności seksualnej".
Po skierowaniu w marcu aktu oskarżenia Gapik wnioskował o jego cofnięcie do prokuratury ze względu na rzekomą stronniczość biegłego z Francji. Według seksuologa i jego obrony biegły - jeszcze przed powołaniem go na tę funkcję - negatywnie wypowiadał się w mediach na temat metod terapeutycznych oskarżonego. Sąd uznał jednak, że nie ma okoliczności, które mogłyby podważyć wiarygodność biegłego.
Według pacjentek, które wystąpiły w reportażu TVN, seksuolog miał je molestować w czasie wizyt terapeutycznych - wprowadzać w stan hipnozy i dotykać miejsc intymnych.
Prof. Gapik publicznie odniósł się później do tych zarzutów. Twierdził, że audycja była telewizyjną prowokacją, w której przedstawiono jego "działalność kliniczną w sposób wysoce tendencyjny i nieprawdziwy". Zaznaczył też, że nie stosuje hipnozy w leczeniu od 10 lat, a swoją obecnie stosowaną metodę nazwał "specyficzną, autorską formą terapii behawioralnej, opracowaną przez niego na podstawie posiadanej wiedzy teoretycznej i wieloletniego doświadczenia klinicznego".
W oświadczeniu na swojej stronie internetowej psycholog zgodził się na publikowanie jego imienia i nazwiska.