Przed łódzkim sądem okręgowym ruszył proces trzech mężczyzn, oskarżonych w związku ze śmiercią 31-letniego rowerzysty w Pabianicach pod Łodzią. Za zabójstwo odpowiada 25-latek, który uderzył cyklistę tak mocno w twarz, że rowerzysta wpadł pod nadjeżdżający autobus, a kask ochronny nie wytrzymał siły uderzenia. Dwaj pozostali oskarżeni mają zarzuty usiłowania pobicia o charakterze chuligańskim.
Impulsem do ataku na rowerzystę w grudniu 2014 roku było to, że cyklista zwrócił uwagę kierowcy i pasażerom auta, iż zawracali na podwójnej linii ciągłej. Mężczyźni zawrócili auto, żeby dogonić rowerzystę, gdy ten pojechał swoją drogą. Potem wygrażali mu i zajechali drogę. 25-latek, który był jednym z pasażerów auta, popchnął 31-letniego cyklistę pod nadjeżdżający autobus. W tym zajściu brał udział także drugi z pasażerów. Świadkowie w czasie śledztwa mówili, że cyklista był mocno pchnięty pod autokar, bo nawet kask nie był w stanie ochronić głowy rowerzysty, który wybił szybę autobusu. Rowerzysta miał bardzo poważne obrażenia głowy i zginął na miejscu.
Cała trójka sprawców uciekła z miejsca tragedii. Dopiero następnego dnia na policję zgłosił się 20-letni kierowca auta. Pozostali oskarżeni nadal się ukrywali się, a ostatecznie zostali zatrzymani trzy dni po zdarzeniu. W czasie śledztwa mężczyźni nie przyznali się do winy i tłumaczyli, że to był nieszczęśliwy wypadek.
Wszyscy, trzej mężczyźni już wcześniej przewijali się w kartotekach policyjnych. 20-letni kierowca i 25-letni pasażer byli notowani za przestępstwa narkotykowe, natomiast 28-latek miał na swoim koncie kradzież.
25-latek, który uderzył cyklistę, będzie odpowiadał za zabójstwo, a jego dwaj koledzyza usiłowanie pobicia o charakterze chuligańskim. Za zabójstwo grozi dożywocie; za taki rodzaj pobicia do 3 lat więzienia.