Teatr Bolszoj sprawdza, kto organizował występy rosyjskich artystów w Polsce, podszywając się pod szyld jednego z najsłynniejszych rosyjskich teatrów. Nie wyklucza pociągnięcia do odpowiedzialności osoby, która udawała impresaria artystów.
Władze teatru i artyści – jak informuje nasz moskiewski korespondent Andrzej Zaucha – zaskoczone są tym, co stało się w Polsce. Twierdzą, że Bolszoj nie ma nic wspólnego z występami w naszym kraju.
Z tym, co dzieje się w Polsce - bez względu na to, co to jest - Teatr Bolszoj nie ma nic wspólnego. Bolszoj nie organizował i nie przeprowadzał żadnych występów w Polsce. Jeśli któryś z naszych artystów znajduje się tam prywatnie, to jego prywatna sprawa - twierdzi Jekaterina Nowikowa, rzecznik prasowy teatru.
Sprawa odbiła się też głośnym echem w rosyjskich mediach: Ta historia z teatrem to prawdziwy cyrk. To, co najpierw wyglądało, jak narodowy gest - z powodu obrazy na Rosję: nie pójść na spektakl Teatru Bolszoj - pod koniec zaczęło wyglądać jak komedia sytuacyjna - stwierdził dziennikarz telewizji NTW.