Prokuratura w Białymstoku oficjalnie potwierdziła, że wyłowione wczoraj z Narwi na Podlasiu zwłoki mężczyzny to ciało geologa, zaginionego ponad dwa miesiące temu. Zidentyfikowała je jego rodzina.
Dwaj młodzi geolodzy pracujący w podbiałostockich Rzędzianach zaginęli w połowie stycznia. Wyjechali służbowym samochodem z miejsca zakwaterowania, następnego dnia, gdy nie dawali znaku życia, zaczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania.
Po kilku dniach w Narwi odnaleziono samochód oraz zwłoki jednego z nich. Poszukiwania trzeba było wtedy przerwać, bo mróz uniemożliwiał pracę płetwonurkom. Wznowiono je w ubiegły czwartek - rzekę przeczesywali na motorówkach policjanci, straż rybacka i pracownicy parku narodowego. Jednak ciało odnaleziono dopiero wczoraj rano; zauważył je wędkarz.
Zwłoki znajdowały się około 2 km od miejsca odnalezienia samochodu. Przy wyłowionym ciele znaleziono dokumenty na nazwisko zaginionego. Jednak dopiero dziś, po oględzinach, przy których była rodzina, prokuratura oficjalnie potwierdziła tożsamość geologa.
Prokuratorzy wciąż prowadzą śledztwo w sprawie wypadku. Na razie sekcje zwłok wykazały, że w przypadku obu mężczyzn bezpośrednią przyczyną śmierci było utonięcie. Jednak nie znamy dokładnego przebiegu wypadku - przede wszystkim, jak i dlaczego wjechali do rzeki.