NIK nie zostawia suchej nitki na reformie edukacji wprowadzonej przez Annę Zalewską i rząd Prawa i Sprawiedliwości. "Zmiany, które miały wprowadzić polskie szkoły w XXI wiek, były nierzetelnie przygotowane i wprowadzone" - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.

Reforma, zwłaszcza od strony finansowej, miała - według NIK - zostać przygotowana na kolanie. Obietnice MEN, że samorządy będą w stanie sfinansować zmiany z oszczędności i dodatkowych środków w subwencji oświatowej, nie sprawdziły się. Udział subwencji w wydatkach spadł zamiast wzrosnąć. Wzrosły natomiast wydatki na dowóz dzieci do szkół, chociaż ministerstwo zapewniło, że spadną - wylicza rzecznik NIK Ksenia Maćczak.

Dotacje z rezerwy budżetowej, które miały sfinansować remonty i wyposażenie szkół, były za niskie. Samorządy dostały niecałe 40 proc. środków, o które wystąpiły do ministerstwa.

Likwidacja godzin karcianych, którą chętnie chwali się Anna Zalewska, doprowadziła z kolei do ograniczenia liczby zajęć pozalekcyjnych.

Najnowszy raport wskazuje też na osobistą odpowiedzialność szefowej MEN. Minister edukacji narodowej nierzetelnie przygotował i wprowadził zmiany w systemie oświaty - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. NIK krytykuje Annę Zalewską za powtarzane jak mantra słowa o tym, że reforma była "dobrze policzona i przygotowana".

Rzecznik Ksenia Maćczak podkreśla, że szefowa MEN "nie przeanalizowała rzetelnie skutków finansowych zmian". Nie było pełnych i rzetelnych informacji na temat kosztów reformy, stanu przekształcenia i likwidacji gimnazjów, a także brakowało danych na temat liczby nauczycieli przeszkolonych z nowej podstawy programowej - wylicza.

Według Izby, szefowa MEN, wbrew wielokrotnym zapewnieniom, nie miała informacji na temat realnych możliwości przyjęcia do szkół średnich tak zwanego podwójnego rocznika. Anna Zalewska zapewniając, że dla wszystkich uczniów znajdą się miejsca, miała dane tylko z 30 proc. szkół. Wyliczenia uwzględniały tylko samodzielne licea ogólnokształcące.


Z danych kuratoriów wynika, że w połowie województw liczba oferowanych miejsc jest niższa niż liczba uczniów. Najgorzej jest w Wielkopolsce, Pomorskiem i Zachodniopomorskiem. W dodatku w co piątej skontrolowanej szkole brakuje wyposażenia dla dodatkowych uczniów.


NIK zwraca też uwagę na niejasne i nierówne kryteria rekrutacji ostatnich klas gimnazjalnych i pierwszych roczników ósmoklasistów. Według Izby, w polskich szkołach nie ma spójnego i jasnego systemu oceniania uczniów.

Inny aspekt podnoszony przez NIK to proces przygotowania podstaw programowych, który w jej ocenie, był nierzetelny. Tylko co piąty ekspert, który pisał podstawy programowe, został wytypowany przez instytucje związane z systemem oświaty. Pozostałych wybierało ministerstwo, a dla przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie w ogóle nie zatrudniono ekspertów. Podstawę napisali pracownicy MEN.

NIK wytyka też wadliwe umowy, przygotowywanie podręczników na podstawie projektów, a nie gotowych podstaw i brak weryfikacji podstaw programowych.

W co trzeciej skontrolowanej szkole warunki nauki pogorszyły się - alarmuje NIK. Izba zwraca uwagę na dłuższe godziny nauki, trudniejszy dostęp do pracowni przedmiotowych, zajęcia z WF-u na korytarzu i trudności z układaniem planów lekcji.

Opracowanie: