Oflagowane przychodnie i szpitale, skrupulatnie wypełniana dokumentacja i wolniej jeżdżące karetki pogotowia – tak wygląda pierwszy dzień włoskiego strajku ratowników medycznych. Protest najbardziej odczuwalny jest w Łodzi, w kolebce Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Jak zapowiadają władze związku, pewne utrudnienia mogą wystąpić także w województwach wielkopolskim, małopolskim i mazowieckim. Teoretycznie do strajku ma przystąpić około 4 tysięcy pielęgniarek, sanitariuszy i kierowców karetek. Już wiadomo, że do strajku nie przystąpi ratownicza „Solidarność”. Przedstawiciele tego związku odłożyli decyzję co najmniej do końca miesiąca.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji reporterki RMF FM, związkowcy „Solidarności” czekają na dymisję minister zdrowia. Z informacji, które udało się Kamili Biedrzyckiej uzyskać w źródłach zbliżonych do resortu zdrowia i prezydium klubu Platformy Obywatelskiej, wynika, że nie jest wykluczone, iż Ewa Kopacz pożegna się ze swoim stanowiskiem jeszcze w tym miesiącu. Co więcej, na giełdzie nazwisk pojawiają się już kandydatki na jej następczynię. Jedną z poważniejszych ma być Beata Libera – wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia. Ta jednak na objęcie sterów w resorcie zdrowia podobno nie chce się zgodzić.
W przypadku KZZPRM protest potrwa aż do skutku. Ratownicy czekają bowiem na konkretne deklaracje ze strony ministerstwa zdrowia. Jeżeli się ich nie doczekają, zapowiadają zaostrzenie strajku od 1 lipca.