Wiktor Janukowycz czy Wiktor Juszczenko? Na Ukrainie trwa powtórka drugiej tury wyborów prezydenckich. Poprzednia druga tura została unieważniona z powodu wyborczych fałszerstw.
Nowy prezydent zastąpi Leonida Kuczmę, sprawującego urząd przez ostatnie 10 lat. Lokale wyborcze będą otwarte do godz. 20 (19 czasu polskiego). Wyniki sondaży będą ogłoszone wkrótce po zakończeniu głosowania, a pierwsze nieoficjalne wyniki około północy.
Jeszcze kilka tygodni temu nikt chyba nie wierzył, że tak szybko może powstać społeczeństwo obywatelskie w kraju, który mimo odzyskania kilkanaście lat temu niepodległości od dziesięcioleci pozostawał pod wielkim wpływem Rosji. Można powiedzieć, że to ostateczny krok na drodze odzyskania przez ten kraj pełnej niezawisłości; to najbardziej spektakularne obywatelskie przebudzenie ostatnich lat w krajach postradzieckich.
To dopiero zalążek, ale osiągnięcia już są wielkie. Trzeba jednak powiedzieć, że zwycięstwo tzw. „pomarańczowej rewolucji” to nie tylko doprowadzenie do powtórki sfałszowanych przez władzę wyborów. Ludzie do końca życia będą pamiętać kilkusettysięczne manifestacje; że zwyciężyli z władzą bez użycia siły, że ich głos to dopiero na Ukrainie nowość i rządzący się z nim liczą.
Ta rewolucja trwała kilkanaście dni, a zburzyła to, co władze budowały przez kilkadziesiąt lat. Ale ta rewolucja ma nie tylko burzyć, ona ma zbudować nowy ład. Który moment rodzącej się ukraińskiej demokracji był decydujący, o tym specjalny wysłannik RMF do Kijowa, Przemysław Marzec:
Przed powtórką drugiej tury wyborów nikt nie dawał szans na wygraną Wiktorowi Janukowyczowi. A jeśli będzie inaczej? Wyobraźmy sobie, że zwyciężył urzędujący premier. Ukraina wcale nie musi integrować się z Rosją. Na pewno nie zamyka się też na kontakty z Unia Europejską. Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Jacek Cichocki twierdzi, że Ukraina pod rządami Janukowycza, to przedłużenie linii prezentowanej obecnie przez prezydenta Kuczmę. Swoiste balansowanie między Wschodem i Zachodem, a do tego wybór własnej drogi. Jednak i on twierdzi, że zwycięstwo Janukowycza jest mniej niż prawdopodobne.
W takim razie zwycięża faworyt, a jego zwycięstwo dzieli i tak już podzieloną Ukrainę. Wystarczy wspomnieć groźby secesji ukraińskiego wschodu. Te ostro brzmiące zapowiedzi, to - według Cichockiego - jedynie element gry politycznej przed wyborami. Przyznał, że taki podział Ukrainy byłby bardzo niekorzystny dla Polski.
Wybory na Ukrainie to nie tylko wybór koncepcji politycznych tego kraju. Nowy prezydent to - jak podkreślają eksperci - nowe rozdanie biznesowe. Nas interesuje przede wszystkim wymiar współpracy gospodarczej Ukrainy z Polską. Zapytaliśmy o oczekiwania w centrali elity polskiego biznesu, w Buisnes Center Club. Tam opinie są zgodne: bez względu na to, który z kandydatów zostanie prezydentem, Ukraina otworzy się na zagraniczne inwestycje i handel. Tomasz Uchman z BCC właśnie w tym upatruje wielką szansę naszych przedsiębiorców.
No właśnie, ale co dla Polski byłoby lepsze? Na ten temat rozmawialiśmy z Bartłomiejem Sienkiewiczem, ekspertem od spraw wschodnich.
W Polsce funkcjonuje stereotyp Ukraińca pracującego „na czarno”: na budowach, bazarach, czy przy sprzątaniu. Zapominamy jednak, że ukraiński poważny kapitał szturmuje polski rynek. Koncern z Donbasu zamierzał kupić Polskie Huty Stali. Ukraińcy są też zainteresowani kupnem fabryki samochodów na warszawskim Żeraniu.
Bez względu na wyniki wyborów to, co dzieje się na Ukrainie od kilku tygodni może pociągnąć zmiany w innych krajach rosyjskiej sfery wpływów. Tak uważa m.in. doradca byłego prezydenta USA Jimmiego Cartera, Zbigniew Brzeziński. W Waszyngtonie rozmawiał z nim nasz korespondent Grzegorz Jasiński.
Według byłego prezydenta Lecha Walęsy, osiągnięcia pomarańczowej rewolucji są bogactwem, które zaprocentują na szereg lat. Ukraina będzie już inna, będzie już lekko przebudzona. To zostało osiągnięte. Kto następny? Chciałoby się, żec Białoruś. A postradziecka kolejka jeszcze długa...