Aleksander Kwaśniewski jest zadowolony ze swojego wyjazdu do Moskwy na obchody zakończenia II wojny światowej. Mówi, że była to potrzebna wizyta. A jednak Polska podczas rosyjskich uroczystości nie została dostrzeżona…
Władimir Putin podczas swego przemówienia nie umieścił Polski w gronie sojuszników, zwycięzców wojny. Nigdy nie dzieliliśmy zwycięstwa na nasze i cudze. Zawsze będziemy pamiętać o pomocy sojuszników - Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, niemieckich i włoskich antyfaszystów - mówił rosyjski przywódca. O Polsce i Polakach nie wspomniał ani słowem.
A mimo to Aleksander Kwaśniewski nie jest rozczarowany przebiegiem uroczystości. Na konferencji prasowej albo robił dobrą minę do złej gry, albo rzeczywiście nic go na Placu Czerwonym nie zaskoczyło.
Zadaniem Kwaśniewskiego w przemówieniu rosyjskiego przywódcy nie było niczego nadzwyczajnego. A poza tym mogło być gorzej. Ja nie mam tutaj ani zawodu, ani uczucia, że coś koniecznie musiało być w tym przemówieniu dodane. Oceniam je jako ważne, wyważone przemówienie okolicznościowe, z którego nie sądzę, by należało wyciągać szczególne wnioski - mówił prezydent. Wg niego Rosjanie mają swoje życiowe i historyczne problemy, a Putin starał się powiedzieć tak wiele, jak można w stosunku do swoich rodaków i uniknąć przy tym kontrowersji historycznych.
Prezydent Kwaśniewski uważa, że jego wyjazd spełnił zakładane cele, bo udało mu się powiedzieć w Rosji wiele słów prawdy. Problem w tym, że tamtejsze media jakoś polskiej prawdy nie dostrzegły…
Posłuchaj także relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego: