Dwaj sędziowie z utworzonej w wyniku reformy Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego od dziś pracują jako sędziowie Izby Karnej – to wynik decyzji I Prezes sądu Małgorzaty Manowskiej. Poza wzmocnieniem izby, w której zamiast 5 wakatów będą teraz tylko 3, oznacza to także mieszanie w SN sędziów, którzy zostali nimi przed i po dzielącej środowisko reformie.
Przeniesienie sędziów SN między izbami umożliwia ustawa. Jej art. 35 § 2 wprost mówi, że "Sędzia, za jego zgodą, może zostać przeniesiony przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego na stanowisko w innej izbie."
W tym wypadku przeniesienie uzasadnione jest potrzebami orzeczniczymi izby, przeciążonej obowiązkami w wyniku braków kadrowych. Na 31 przewidzianych dla Izby Karnej etatów do wczoraj zapełnionych było tylko 26. Zarówno Antoni Bojańczyk, jak i Marek Siwek, orzekający dotąd w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, są doświadczonymi karnistami i z pewnością podołają obowiązkom przeciążonej izby.
Powołana w wyniku reformy i złożona z sędziów opiniowanych już przez nową KRS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych miała do wczoraj 20 zapełnionych etatów i w porównaniu z innymi izbami - stosunkowo niewiele pracy. Jeszcze mniej ma również kwestionowana przez część prawników, także wystarczająco obsadzona Izba Dyscyplinarna.
Przeniesienie dwóch sędziów z nowej i kontrowersyjnej izby do izby o okrzepłym wizerunku daje także skutek w postaci dalszego zacierania różnic między sędziami starymi, a tymi powołanymi z udziałem nowej KRS do izb utworzonych w wyniku reformy. Rozproszenie i mieszanie sędziów o różnym statusie sprzyja wyjściu z konfliktów, w jakich znaleźli się prawnicy, zaciera jednak także różnice, o których zapominać nie należy.
Sędziowie Bojańczyk i Siwek, pracując od dziś w Izbie Karnej, uzyskują status budzący zapewne nieco mniej wątpliwości prawników, niż gdyby pozostali w Izbie Kontroli. To jednak nie zmienia faktu, że to właśnie przez nią w ogóle trafili do Sądu Najwyższego.