Rozpoczął się proces posła Przemysława Wiplera oskarżonego o naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów. Wipler, któremu grozi do 3 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutów. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zaplanował rozprawy od 12 maja aż do połowy września. „Nie mamy wątpliwości, że poseł Przemysław Wipler jest winny napaści na funkcjonariuszy” - mówi prokurator.
Przemysław Wipler przekonuje, że jest niewinny. Twierdzi, że to policjanci przekroczyli uprawnienia, ale jak przyznaje, obawia się skazania. Moi koledzy adwokaci, prawnicy mówią: chcesz sprawiedliwości, nie idź do sądu. Bardzo często zadziwiają mnie różne wyroki, również w ostatnim czasie w sądach, więc wszystko jest możliwe - powiedział przed wejściem do sądu.
Śledczy są przekonani o winie posła, jak mówią mają nagrania, świadków i zeznania. Stanowisko prokuratury jest w tej sprawie jednoznaczne, jest pancerne, oskarżony Przemysław Wipler jest winny, co w tym procesie będzie udowodnione - mówił prokurator Piotr Antoni Skiba.
Akt oskarżenia Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała do sądu w lipcu ub. roku. Oskarżyła posła o zmuszanie przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszenie ich nietykalności cielesnej oraz znieważenie słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe - podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych.
Poseł (niezrz.), który sam zrzekł się w tej sprawie immunitetu, nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Wiele razy podtrzymywał swoją wersję wydarzeń, że to on został brutalnie pobity przez policję. Zapowiadał wytoczenie policjantom procesu za "przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności".
Nocą w październiku 2013 r. w Warszawie Wipler - znajdujący się pod wpływem alkoholu - zachowywał się, według policji, agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom. Policjanci twierdzili, że dopiero po wszystkim zorientowali się, że mieli do czynienia z posłem.
Zaraz po zdarzeniu Wipler wystąpił na konferencji prasowej (miał widoczne obrażenia twarzy); tłumaczył, że świętował kolejną ciążę żony. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów. Mówił, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Jak ujawnił, badanie krwi wykazało, że miał 1,4 prom. alkoholu w organizmie.
W listopadzie ub.r. media ujawniły część nagrań z monitoringu. Widać na nim m.in., jak poseł podchodzi do policjantów i coś do nich krzyczy; dochodzi do przepychanek. Kolejne nagranie pokazuje policjanta idącego za posłem, a następnie próbę zatrzymania Wiplera, szamotaninę funkcjonariuszy z nim i bicie go pałką.
Na tej podstawie Wipler ponownie przekonywał, że nikogo nie atakował i nie szarpał, a jedyny opór, jaki stawiał, to zakrywanie twarzy w chwili, gdy - jak twierdzi - został zaatakowany przez funkcjonariuszy.
(j.)