Tysiące żydowskich osadników i ich zwolenników przygotowuje się do wieczornej demonstracji sprzeciwu wobec likwidacji osiedli żydowskich w Strefie Gazy. Manifestacja ma się odbyć na południu kraju.
Izraelska policja zgodziła się na demonstrację w mieście Sderot na południu Izraela. Manifestacja ma rozpocząć się wczesnym wieczorem. Przedstawiciele osadników nie chcieli obiecać, że nie będą próbowali przejść na teren Strefy Gazy - zgodzili się jednak, by policja monitorowała liczbę uczestników manifestacji. W pobliżu granicy ze Strefą Gazy zmobilizowano co najmniej 30 tysięcy izraelskich żołnierzy i policjantów.
Członkowie organizacji „Yesha”, która zrzesza osadników i ich sympatyków, zapowiadają, że nikt i nic ich nie powstrzyma. Jeśli zastawią nam drogę, usiądziemy na szosie i będziemy tak długo siedzieć, aż wreszcie nas przepuszczą. Mamy dużo cierpliwości. Naszym obowiązkiem jest protestować przeciwko likwidacji osiedli. Nie do pomyślenia jest sytuacja, w której Żydzi wyrzucają z domów innych Żydów - mówią osadnicy.
Sami Izraelczycy wydają się podzieleni. Wielu z nich obawia się nie tyle samej likwidacji osiedli, ile politycznych skutków, jakie może ona za sobą pociągnąć. Z Izraelczykami rozmawiał korespondent RMF:
Gdy przed dwoma tygodniami osadnicy próbowali zorganizować przemarsz do Gush Katiff w Strefie Gazy, zostali otoczeni przez policję i zmuszeni do powrotu do domów. Wojsko i policja ma jednak jeszcze inne zmartwienie: W czasie ćwiczeń z ewakuacją osiedli nie wszystko wychodzi tak jak trzeba. (...). Postaramy się jednak naprawić niedociągnięcia - stwierdzają przedstawiciele służb porządkowych. Operacja ewakuacji 8,5 tys. żydowskich osadników ze Strefy Gazy ma się rozpocząć za dwa tygodnie.