Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa noworodka. Dziewczynkę tuż po urodzeniu wyrzucono wczoraj z drugiego piętra kamienicy na warszawskiej Pradze. Lekarze nie byli w stanie jej uratować. Noworodek zmarł wkrótce po przewiezieniu go do szpitala.
Policjanci zatrzymali trzy osoby - rodziców i babcię dziewczynki. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Matka, która niedawno urodziła, ze względu na jej stan, została przewieziona do szpitala. Przebywa tam pod dozorem policji.
Cała trójka, gdy wytrzeźwieje, zostanie przesłuchana. Wcześniej policja i prokuratura wysłuchają zeznań praskich policjantów i lekarza, pod opiekę którego trafiła maleńka dziewczynka. Funkcjonariusze zabezpieczyli już dokumentację medyczną, a prokuratura powoła biegłego do przeprowadzenia sekcji zwłok. Za zabójstwo grozi dożywocie.
Wczoraj wieczorem na chodniku przed kamienicą dziecko zauważyli okoliczni mieszkańcy. Trudno było im uwierzyć w to, co widzą. Podnieśli alarm. Przejeżdżający w okolicy strażnik miejski zajął się noworodkiem, owinął mundurem i poczekał na pogotowie. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala przy ul. Niekłańskiej. Niestety, zmarło 2,5 godziny później.
To był uraz wielonarządowy; najpoważniejszy dotyczył głowy – wyjaśnia Wojciech Pawłowski zastępca dyrektora szpitala dziecięcego:
Funkcjonariusze, by wejść do mieszkania, z którego wyrzucono dziewczynkę, musieli wezwać na pomoc strażaków. Nikt nie chciał otworzyć drzwi. W mieszkaniu policjanci zastali kompletnie pijaną parę - powiedziała dziennikarzowi RMF FM Monika Brodowska ze stołecznej policji. W libacji uczestniczyła także babcia dziewczynki:
Małżeństwo ma jeszcze jedno starsze dziecko, jednak odebrano im prawa rodzicielskie.