Prokurator Mikołaj Przybył nie może odejść w stan spoczynku. Jak dowiedział się reporter RMF FM, Krajowa Rada Prokuratury odrzuciła wniosek wojskowego śledczego w tej sprawie. O Przybyle stało się głośno, gdy postrzelił się w policzek w przerwie konferencji prasowej.
Przybył złożył wniosek o odejście na prokuratorską emeryturę z powodów zdrowotnych. Rada odrzuciła jednak wniosek ze względów formalnych, bo - jak powiedział naszemu reporterowi jej szef, prokurator Edward Zalewski - w dokumentacji dostarczonej przez Przybyła nie było orzeczenia lekarza orzecznika ZUS o trwałej niezdolności do wykonywania zawodu prokuratora.
Od tej decyzji wojskowy śledczy może odwołać się w ciągu 7 dni do Sądu Najwyższego.
Ewentualnie mógłby również odejść z prokuratury na warunkach renty wojskowej. W tym wypadku otrzymywałby jednak znacznie mniejsze uposażenie.
Decyzji Krajowej Rady Prokuratury z pewnością przyklasnąłby niejeden śledczy. Nasz dziennikarz już kilka dni temu donosił, że płk Mikołaj Przybył nie jest lubiany w środowisku prokuratorów. Uważają oni, że swoim zachowaniem w czasie konferencji prasowej odcisnął negatywne piętno na tej instytucji i ją skompromitował. Dlatego śledczym ciężko było się pogodzić z myślą, że Przybył odejdzie na prokuratorską emeryturę i będzie pobierał spore uposażenie, które w jego przypadku mogłoby sięgać nawet 8-9 tysięcy złotych miesięcznie.
Płk Mikołaj Przybył postrzelił się 9 stycznia w przerwie konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o łamanie prawa przez prokuratorów w postępowaniu, dotyczącym przecieku ze śledztwa smoleńskiego.
Przed konferencją uprzedził dziennikarzy, że między swoim wystąpieniem a ich pytaniami będzie chciał przewietrzyć salę. Po wyjściu dziennikarzy z pokoju strzelił do siebie, raniąc się w policzek.
Dzień później prokurator tłumaczył, że próbował popełnić samobójstwo, bo "bronił honoru ludzi, których znał i którzy świetnie pracują".
Stanął też w obronie prokuratorów wojskowych - w swoim emocjonalnym oświadczeniu na konferencji zaprotestował między innymi przeciw likwidacji prokuratury wojskowej i włączeniu jej do struktur cywilnych. Staję w obronie prokuratorów wojskowych i sędziów wojskowych, których określa się jako nieprzydatnych i anachronicznych. W mojej ocenie należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających na głowę prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego, i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości - mówił Przybył.
Komentując jego wystąpienie, prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził, że z niektórymi jego tezami się nie zgadza. Odwrotne stanowisko przedstawił ówczesny szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, generał Krzysztof Parulski. Podkreślał, że akceptuje wszystkie tezy i oceny Przybyła.
Prokuratorzy zaprzeczali później wprawdzie istnieniu konfliktu między śledczymi cywilnymi i wojskowymi, ale faktem stały personalne roszady na szczycie tych struktur. Parulskiego na stanowisku Naczelnego Prokuratora Wojskowego zastąpił płk Jerzy Artymiak.