18 lipca przed stołecznym sądem ma ruszyć niejawny proces Kameruńczyka Simona M., oskarżonego o zakażenie wirusem HIV kilkunastu kobiet. Grozi mu do 3 lat więzienia.
Mężczyźnie postawiono łącznie 13 zarzutów - 11 dotyczy zakażenia kobiet wirusem, jeden - narażenia kobiety na taką chorobę, a jeden - posiadania białej broni bez pozwolenia. Sprawy dwóch kolejnych kobiet wyłączono do odrębnego rozpatrzenia - obie są za granicą.
W lutym tego roku sąd uznał, iż akt oskarżenia wymaga uzupełnienia, dlatego zwrócił sprawę Kameruńczyka żoliborskiej prokuraturze. Według sądu, można ustalić "inne osoby pokrzywdzone", jak i tożsamość innych świadków, którzy mogliby zeznawać.
Po zatrzymaniu Simona M. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował, że ze względu na "ważny interes społeczny" wizerunek mężczyzny i jego dane osobowe zostaną upublicznione.
Oskarżony po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy, że jest chory, a badania, które przechodził w 1999 r. nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV. Z ustaleń policji wynika jednak, że o chorobie informowały go m.in. zakażone kobiety.
Ofiarami M. padały młode kobiety, w wieku od 20 do 25 lat. Niektóre z nich mówiły, że działał z premedytacją i oskarżał je o rasizm, gdy chciały się zabezpieczać.