Biały Dom wyraził oficjalne „zaniepokojenie” doniesieniami, jakoby nowo wybrany prezydent Iranu był członkiem komanda, które ćwierć wieku temu przetrzymywało zakładników w amerykańskiej ambasadzie w Teheranie.
Mahmud Ahmadineżad został rozpoznany przez kilku zakładników; mężczyźni są przekonani, że nowy irański przywódca to ten sam, który w czasie okupacji ambasady był jednym z wydających rozkazy. Nazywał nas pasami, amerykańskimi świniami i sprawiał wrażenie fanatyka - twierdzą. Wszyscy zapewniają, że wystarczył jeden rzut oka na prezydenta, by nie mieć żadnych wątpliwości.
Biały Dom określa sprawę jako bardzo poważną i wymagającą dokładnego wyjaśnienia. Nie brak jednak i głosów, że skompromitowanie niewygodnego dla Ameryki Ahmadineżada jest Waszyngtonowi bardzo na rękę. Niewykluczone więc, że wszystko jest misterną intrygą, tym bardziej że część zakładników w nowym prezydencie byłego porywacza nie rozpoznaje.
Także irańscy przywódcy studenccy, którzy uczestniczyli w ataku na ambasadę, zapewniają że Ahmadineżada z nimi nie było.
Przypomnijmy, że islamscy radykałowie wdarli się do placówki USA w 1979 roku i przez ponad 400 dni przetrzymywali tam ponad 60 osób. Zakładnicy zostali wypuszczeni dopiero na początku 1981 roku, dzięki mediacji Algierii.