Jeśli cena euro przekroczy pięć złotych, będziemy interweniować na rynku walutowym - zapowiada premier Donald Tusk. We wtorek za euro płacono nawet 4,92 zł - ta granica jest więc bardzo bliska. Dzieli je 12 groszy.
Rząd może wymienić pieniądze z unijnych funduszy na złotówki. Ma w zanadrzu sporo euro, które może wpuścić na rynek. Na razie trzyma je na koncie w Narodowym Banku Polskim, ale kiedyś będzie musiał je wymienić, więc może to zrobić właśnie teraz, by interwencyjnie umocnić złotego.
Najbardziej szkodliwa wypowiedź Tuska w zakresie konsekwencji gospodarczych - tak część ekonomistów komentuje zapowiedź rządowej interwencji na rynku walutowym. Specjaliści podkreślają, że premier Donald Tusk swoją deklaracja zrobił olbrzymią krzywdę gospodarce.
Jak ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz, w NBP mogą być nawet 3 miliardy euro. Jeżeli na raz na rynek wpuścić chociaż część tych pieniędzy, to euro natychmiast stanieje. Po samej deklaracji waluta staniała o 5 groszy. Ale to może być tylko chwilowa reakcja. Kłopot polega na tym, że jeśli spekulanci wiedzą, że rząd będzie interweniował przy 5 złotych za euro - to mogą specjalnie grać tak, by podbić cenę do tego poziomu.