Pół tysiąca osób chronionych przez pół tysiąca policjantów – tak wyglądał Marsz Równości w Poznaniu. Uczestnicy protestowali przeciwko homofonii i dyskryminacji. Policja zatrzymała 1 z około 150 przeciwników marszu – mężczyzna wznosił faszystowskie okrzyki.
Do przepychanek doszło jedynie pod koniec Marszu Równości na Placu Wolności. Na szczęście całe zamieszanie trwało tylko kilkanaście minut. Wyniknęło ono z tego powodu, że policja wypchnęła z placu kontrdemonstrantów.
Warto jednak zaznaczyć, że w tym roku obcięci na łyso panowie bardzo uważali, żeby nie dać się sprowokować i aby nie doszło do poważnych starć. Ze zwolennikami i przeciwnikami Marszu Równości rozmawiał reporter RMF FM Łukasz Wysocki:
Wcześniej na ulicach Poznania happening zorganizowało Porozumienie Lesbijek. Kobiety przebrane za siostry w białych kitlach rozdawały przechodniom ulotki. Poznaniacy reagowali bardzo spokojnie – raczej z zainteresowaniem, a nie z agresją. Siostry były uśmiechnięte, sympatyczne, więc wzbudzały życzliwe emocje. Staramy się dotrzeć do ludzi. Pokazać, że jesteśmy zwykłymi dziewczynami. (…) Zwyczajnie chcemy rozmawiać, chcemy zaistnieć w społeczeństwie.