Obszar pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym będzie w nocy dozorowany z możliwością podjęcia akcji gaśniczej w newralgicznych punktach. Do dozoru będzie też wykorzystywany dron z termowizją - poinformowali wieczorem strażacy.
W piątek główne działania gaśnicze związane były z laskiem wroceńskim. Tam strażacy musieli stworzyć cztery długie główne magistrale, w sumie o łącznej długości ponad 3 km, od których odchodziły w las tzw. odcinki gaśnicze. Akcja była wspomagana zrzutami wody przez samoloty gaśnicze i śmigłowce, a po południu praktycznie do zmroku - przez same śmigłowce.
W nocy lub wcześnie rano w sobotę ma być zbudowany przez wojsko tymczasowy most na Biebrzy we Wroceniu, by można było bez przeszkód dostać się na drugi brzeg rzeki, gdzie pożar ma miejsce. Z powodu niskiego poziomu wody w Biebrzy, przy dużym obciążeniu niespławna jest bowiem tratwa używana do przeprawy w tym miejscu.
Po południu dowodzący akcją komendant wojewódzki PSP w Białymstoku Jarosław Wendt mówił na konferencji prasowej w Goniądzu (Podlaskie), że pożar został opanowany, ale trwa dogaszanie pogorzeliska i pojedynczych punktów, gdzie jeszcze pojawia się ogień. Zastrzegł, że akcja się nie kończy. W sobotę rano ma być podjęta decyzja, w jakiej formie będzie prowadzona nadal. Poinformował, opierając się na pomiarach obszaru objętego pożarem, iż ma on powierzchnię ok. 5,3 tys. ha i się terytorialnie nie powiększa.
Mówił też, że według obecnej wiedzy pożar ma charakter powierzchniowy, czyli ogień nie wniknął w głąb torfowisk. Jeśli tak się dzieje, ogień w warstwie torfu może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na ostateczne ugaszenie takich pożarów nad Biebrzą były obfite opady deszczu.
Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce, zajmuje ok. 59 tys. ha powierzchni. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.