Policjanci zatrzymali mężczyznę, który w Sochaczewie postrzelił z broni pneumatycznej 9-letnią dziewczynkę – dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. 28-latek początkowo nie przyznawał się do strzelania z wiatrówki, a potem tłumaczył, że celował do wróbli. Mężczyzna usłyszał już zarzut nieumyślnego narażenia życia na niebezpieczeństwo. Grozi mu do roku więzienia.
Dziecko wracało ze szkoły z rówieśnikami. W pewnym momencie poczuło bardzo silny ból ramienia. Po dojściu do domu, gdy rodzice obejrzeli dziewczynkę, zauważyli ranę. Zawieźli ją do szpitala. Lekarze stwierdzili, że to postrzał i powiadomili policję. 9-latkę przetransportowano do szpitala w Warszawie. Wcześniej zdołała zrelacjonować funkcjonariuszom szczegóły zdarzenia i opisać okolicę, w której trafił ją śrut.
Policyjne patrole ruszyły w to miejsce. W pobliżu znajdowała się posesja. W jednym z zabudowań natrafili na wiatrówkę i zapas śrutu. Właściciel broni został przesłuchany. Początkowo nie przyznawał się do niczego, potem jednak zeznał, że to on mógł trafić dziecko, bo strzelał do wróbli. 28-latek ma usłyszeć zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Dziewczynka przeszła operację w warszawskim szpitalu. Lekarze, którzy wydobyli z jej ręki śrut, twierdzą, że zabieg się powiódł.