Eksperci przebadali próbki czeskiego alkoholu, który został przejęty przez celników w okolicach Cieszyna. W żadnej nie było śmiertelnej dawki metanolu. W większości z nich znajdowały się jednak inne niebezpieczne dla zdrowia związki chemiczne. "Tylko dwie próby alkoholu nie budziły wątpliwości co do jakości" - powiedział dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach Grzegorz Hudzik.
Sanepid twierdzi, że wyniki badań świadczą o fałszowaniu alkoholu. Podkreśla, że wykryte w nich związki chemiczne są szkodliwe dla zdrowia.
Celnicy przekazali do zbadania alkohol zarekwirowany w okolicach Cieszyna, wwieziony do Polski przez obywateli Czech. Butelki nie miały znaków akcyzy. Niektóre były oklejone etykietami czeskich alkoholi.
Śledczy ze Śląska wyjaśniają okoliczności kolejnych zatruć alkoholem. Chodzi m.in. o śmierć 67-letniego mieszkańca Krupskiego Młyna. Mężczyzna w piątek został przewieziony do szpitala. Akcja reanimacyjna nie powiodła się. We krwi stwierdzono metanol - powiedział rzecznik policji w Tarnowskich Górach Rafał Biczysko. Na działce mężczyzny znaleziono kilka plastikowych butelek z różnymi płynami. Policja informuje, że nie miały one etykiet czeskich alkoholi.
W tyskim szpitalu od 6 września leży 43-latka z powiatu bieruńsko-lędzińskiego, która zatruła się alkoholem metylowym pochodzącym prawdopodobnie z Czech. Lekarze określają jej stan jako ciężki, ale stabilny. Zatrzymano już mężczyznę, który sprzedał jej alkohol.
Główny Inspektor Sanitarny wydał w niedzielę decyzję o wstrzymaniu na terenie całej Polski sprzedaży wszystkich alkoholi pochodzących z Czech z wyjątkiem piwa i wina.
Do poniedziałku z powodu zatruć alkoholem w Czechach zmarło 20 osób, a 35 znajduje się w szpitalach. Czeski rząd wprowadził częściową prohibicję.