Załogi przychodzą do pracy, nie pracują, po 8 godzinach idą do domu i wtedy przychodzą protestować następni. Tak dziś wygląda strajk w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Związkowcy żądają m.in. odwołania zarządu i rezygnacji ze zwolnienia związkowców z kopalni Budryk.

Od godz. 6 rozpoczęliśmy bezterminowy strajk we wszystkich kopalniach tzw. starej JSW. Kopalnia Knurów-Szczygłowice (kupiona w ubiegłym roku od Kompanii Węglowej za 1,49 mld zł) rozpocznie strajk o godz. 12. Będziemy się powstrzymywać od pracy do czasu spełnienia naszych postulatów - powiedział dziennikarzom przed kopalnią Budryk w Ornontowicach Krzysztof Łabądź ze związku Sierpień 80.

Według niego w kopalniach zatrzymano wydobycie. Górnicy, zamiast podjąć pracę, pozostają na powierzchni. Na dół będą zjeżdżać jedynie pracownicy odpowiedzialni za zabezpieczenie wyrobisk.

Związkowcy sformułowali pięć postulatów. Domagają się rezygnacji z planów zwolnienia dziewięciu liderów związkowych za styczniowy strajk, odwołania zarządu JSW, odstąpienie od wypowiedzenia porozumienia z maja 2011 r.

We wtorek późnym popołudniem w kopalniach zakończyło się dwudniowe referendum. Górnicy odpowiadali na pytanie: "Czy jesteś za podjęciem akcji protestacyjno-strajkowych, mających na celu wycofanie się zarządu JSW z uchwał i decyzji, które pozbawiają pracowników dotychczasowych warunków pracy, płacy i świadczeń pracowniczych?". 98 proc. głosujących poparło akcję protestacyjną.

Związkowcy mówią, że zarząd dolał oliwy do ognia, przesyłając im wnioski o zgodę na zwolnienie organizatorów strajku w kopalni Budryk z połowy stycznia. Według zarządu spółki był to nielegalny strajk, narażający pracowników na niebezpieczeństwo, a według związkowców - solidarnościowy protest towarzyszący akcji górników z Kompanii Węglowej.

Według związkowców zamiar zwolnienia liderów protestu jest złamaniem gwarancji rządowych. Po decyzji zarządu związek zawodowy Sierpień 80 ogłosił pogotowie strajkowe we wszystkich kopalniach węgla kamiennego. Związkowcy z Sierpnia 80 zagrozili też, że w przypadku zwolnienia organizatorów protestu, wezwą do strajku generalnego we wszystkich kopalniach.

Zamrożenie płac, zmniejszenie deputatu, rezygnacja z dopłat do chorobowego

W ubiegłym tygodniu zarząd JSW przedstawił publicznie plan oszczędnościowy, konieczny by - jak mówił prezes Jarosław Zagórowski - trwale poprawić kondycję firmy. JSW wypowiedziała trzy porozumienia zbiorowe zawarte ze związkami zawodowymi.

Chce m.in. zamrożenia płac w 2015 r., zmniejszenia deputatu węglowego oraz rezygnacji z dopłat do zwolnień lekarskich czy uzależnienia wypłaty czternastej pensji od zysku firmy. Czternastka za 2014 r. miałaby być rozłożona na raty. Kolejne propozycje to niepodnoszenie wynagrodzeń w 2015 r. i rezygnacja z dopłat do zwolnień chorobowych - zgodnie z kodeksem pracy pracownikowi przysługuje wówczas 80 proc. wynagrodzenia, JSW dopłaca pracownikom pozostałe 20 proc.

Zarząd chce też zrezygnować z przewozów pracowniczych, naliczania odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych dla emerytów i rencistów. Chciałby płacić za pracę w soboty i niedziele również zgodnie z kodeksem pracy, a nie jak obecnie - z bardziej korzystnymi dla pracowników regulacjami wewnętrznymi. Zmniejszony ma zostać również deputat węglowy - z obecnych 8 ton dla wszystkich, do 4 ton dla pracowników dołowych i 2 ton dla pracujących na powierzchni.

30 mln złotych strat dziennie

Dzień strajku w kopalniach ma kosztować około 30 milionów złotych. Ta kwota przewidywanych strat to równowartość na przykład rocznego wzrostu wynagrodzeń pracowników o 1,2 procenta.

Jak powiedziała rzeczniczka JSW w rozmowie z reporterką RMF FM Anna Kropaczek, 30 mln złotych to kwota przybliżona przy założeniu, że wydobycie rzeczywiście zostało całkowicie wstrzymane we wszystkich kopalniach. Związkowcy deklarują, że tak się właśnie stało.

(abs)