Żadnej kontroli i drzwi otwarte dla każdego – to niepokojąca rzeczywistość w polskich szkołach. Po wczorajszej tragedii w liceum w Wieluniu, gdzie 22-latek zabił 18-letnią uczennicę, w RMF FM sprawdzamy, jak chronione są szkoły i uczniowie.
Do szkoły w Sopocie bez żadnego problemu udało się wejść trójmiejskiemu reporterowi RMF FM. Adam Kasprzyk zapytał tylko, czy może skorzystać z toalety. Ochroniarze zainteresowali się nim dopiero, gdy wyjął mikrofon. Zaufali panu, poszli za panem, poza tym mamy monitoring – takie były tłumaczenia ochrony.
Podobna sytuacja była w innej sopockiej szkole. Reporter RMF FM spokojnie minął pracowników i spacerował po korytarzach. Bez problemu dotarł do gabinetu dyrektorki. Ta tłumaczyła, że woźni nie znają jeszcze wszystkich rodziców, przychodzących do szkoły. Na sugestie, że ktoś mógłby zapytać o cel wizyty odpowiedziała: - Widzi pan, jesteśmy zawaleni papierkową robotą, a szkoła funkcjonuje dopiero pierwszą godzinę.
Lepiej nie było w Poznaniu. Tam do szkoły bez problemu dostał się Adam Górczewski. Mimo że reporter RMF FM wybrał się do szkoły w czasie lekcji i nie mógł wtopić się w tłum, nie zatrzymał go siedzący tuż przy wejściu mężczyzna. Adam Górczewski spokojnie przespacerował się po korytarzach. Z rozmów z uczniami dowiedział się, że na razie żadnych incydentów z udziałem intruzów w szkole nie było…
- Nie jesteśmy w stanie ochronić wszystkich. Ja nie wiem, czy jakiś uczeń nie ma ze sobą jakiegoś ostrego narzędzia. Przecież nikt nie kontroluje plecaków i nie mamy takiego zamiaru - argumentuje dyrektorka liceum im. Marii Magdaleny, Lucyna Woch. Tłumaczy, że nikt nie zatrzymał reportera RMF, ponieważ nie wyglądał podejrzanie, a poza tym na pierwszym piętrze mieści się sekretariat, do którego często przychodzą interesanci. - Zapewniam pana, że panu się tylko wydawało, że wszedł pan niepostrzeżenie.
Okazuje się, że monitoring i mundurki - to jedyne pomysły Ministerstwa Edukacji na poprawę bezpieczeństwa uczniów. Z wiceministrem edukacji Mirosławem Orzechowskim rozmawiał reporter RMF Paweł Świąder:
Przypomnijmy. Wczoraj w liceum w Wieluniu 22-letni mężczyzna pchnął nożem swoją 18-letnią dziewczynę. Uczennica zmarła. Do tragedii doszło tuż przed drzwiami szkoły. Placówka nie ma monitoringu, porządku pilnuje tylko woźny – przez lata liceum było uważane za najbezpieczniejsze w mieście.
Dyrektor szkoły w Wieluniu w rozmowie z RMF FM stwierdził, że z pomocą nie są w stanie przyjść nawet ochroniarze. - Każdy uczeń powinien mieć swojego anioła stróża, który powstrzymywałby go od złego. Tego się nie da zrobić - stwierdził Bogusław Kurzyński.
Anioła stróża niekoniecznie. Można jednak zrobić tak jak w krakowskim gimnazjum numer 20, gdzie bezpieczeństwa uczniów pilnują dwie dozorczynie, 12 kamer i drzwi otwierane magnetycznie. Uczniowie "podglądani" są na korytarzach i w toaletach, a osoby z zewnątrz by wejść do szkoły muszą być wcześniej umówione:
Jeśli dzieje się coś niepokojącego natychmiast wzywana jest policja. Mimo tych zabezpieczeń - jak przyznają nauczyciele - w szkole dochodzi czasem do kradzieży i bójek.