Nad ranem przed Sejmem interweniowała policja - w związku z odbywającą się tam demonstracją. Protestujący zostali wyprowadzeni siłą z prowizorycznego miasteczka, które powstało przy bramie wjazdowej do parlamentu. Wokół Sejmu pojawiły się barierki. Budynek parlamentu został odgrodzony od protestujących.

Według policjantów protestujący stwarzali zagrożenie. Służby namawiały ich do rozwiązania zgromadzenia.

Przyszła policja, wydała jakieś polecenie. Minęło 10-20 sekund - i nie można było zareagować na to polecenie. Po 10-20 sekundach wybiegła kolumna policjantów, którzy złapali ludzi pod ramiona i przeciągnęli ich tutaj na trawnik - mówił reporterowi RMF FM jeden z protestujących. W pewnym momencie pan policjant, który prowadził akcję, powiedział, że to się stało na rozkaz Straży Marszałkowskiej, później już nic nie chciał mówić - dodawał pan Michał.

Wszyscy podkreślają, że siła była nieproporcjonalna do tego, co się działo - bo nad ranem przed Sejmem było kilkanaście osób. Obecni na Wiejskiej twierdzą też, że mają do czynienia ze stanem wyjątkowym - bo to niecodzienny widok, że Sejm wzdłuż całej ulicy odgrodzony jest masywnym płotem.

 Jak informuje reporter RMF FM, Sejm właściwie zamienił się w twierdzę - budynek parlamentu jest zupełnie odcięty od protestujących.

Protestujący ogrzewali się przy koksownikach - zostały one jednak zgaszone przez strażaków. Zgromadzeni zapowiedzieli, że nie zakończą swojej demonstracji.

Policja: Działaliśmy na wniosek Straży Marszałkowskiej

Działaliśmy na wniosek Straży Marszałkowskiej, która się do nas zwróciła, podnosząc to, że osoby te blokują możliwość wyjazdu z terenu Sejmu. Ta droga jest drogą ewakuacyjną - tłumaczy Magdalena Bieniak z zespołu prasowego stołecznej policji.

W związku z tym została podjęta decyzja o rozwiązaniu tego zgromadzenia, o czym jego uczestnicy zostali poinformowali i poproszeni o opuszczenie tego miejsca po to, aby stworzyć dojazd dla służb ratunkowych - poinformowała.

Jak dodała, część osób zastosowała się do wezwań policji. Pozostali, mimo wielokrotnych wezwań policji, nie zastosowali się do tych wezwań. 10 osób zostało wyprowadzonych. Te osoby stoją po drugiej stronie ulicy - powiedziała Bieniak.

Poinformowała, że nikt nie został zatrzymany.

Protest przed Sejmem trwa od piątku. Salę plenarną cały czas okupują z kolei posłowie opozycji - po tym, jak marszałek wykluczył z obrad posła Platformy Obywatelskiej, a następnie przeniesiono głosowania do Sali Kolumnowej.

(mpw)