Podpalenie było przyczyną wielkiego pożaru składowiska odpadów w Zgierzu w Łódzkiem w maju ubiegłego roku - tak wynika z opinii biegłego do spraw pożarnictwa. Pożar gasiło 250 strażaków.
Źródło ognia znajdowało się w północnej części składowiska. Aktualnie trwają czynności mające na celu ustalenie sprawcy bądź sprawców podpalenia. Realizowane są przesłuchania, trwają analizy monitoringu - podkreślił rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej Krzysztof Kopania.
Jednocześnie śledczy wyjaśniają kwestię transportów śmieci do Polski z zagranicy.
Właściciel firmy, która tym się zajmowała, usłyszał zarzuty sprowadzania odpadów niezgodnie z przepisami.
Pożar, który wybuchł w nocy z 25 na 26 maja był tak wielki, że kłęby dymu były widoczne z kilku kilometrów. Płomienie objęły teren o powierzchni 10 hektarów.
Siła ognia i temperatura była tak wielka, że te spalone materiały, pył, szybko został przeniesiony stosunkowo wysoko - wyjaśnił w dniu pożaru wojewoda łódzki.
Mieszkańców Zgierza ostrzegano, by nie otwierali okien i nie wychodzili na zewnątrz ze względu. Część osób przez kilkanaście godzin nie miała dostępu do ciepłej wody, bo przez pożar odcięto zasilanie pobliskiej elektrociepłowni.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna ustaliła, że w zasięgu oddziaływania skażeń związanych z pożarem były 42 gospodarstwa rolne. Zdaniem wojewódzkiej inspektor sanitarnej Urszuli Polińskiej-Sztuki opad pyłu i zawieszonych na nim innych cząstek był chwilowy.