Prowadzenie robót niezgodnie z przepisami oraz brak właściwego dozoru - to wstępne przyczyny wypadku w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej. W nocy zginął tam 38-letni górnik. Spadła na niego bryła węgla.
Roboty górnicze, polegające na przygotowaniu ściany wydobywczej do likwidacji, prowadzone były w kopalni od kilku dni. Mimo to - jak ustalił wstępnie nadzór górniczy - nie zabezpieczono stropu na odcinku ok. 10 metrów. Na górnika, który wszedł między przenośnik a ocios, czyli bok wyrobiska, spadła duża bryła węgla.
Do wypadku doszło 850 metrów pod ziemią. Okoliczności i przyczyny wypadku ustala Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Z przeprowadzonej wizji lokalnej i pierwszych przesłuchań świadków wynika, że górnik stracił życie z powodu opadu bryły węgla z niezabezpieczonego stropu. Prawdopodobnie w chwili wypadku pracownik czyścił tzw. ścieżkę kombajnu.
Był to już drugi wypadek śmiertelny w tej kopalni w ciągu ostatnich pięciu miesięcy, spowodowany opadem skał ze stropu. We wrześniu w rejonie tej samej ściany nastąpił zawał skał stropowych na odcinku około pół metra. Wówczas przysypany został 46-letni górnik, który zajmował się rozbiórką obudowy chodnikowej.
Po tamtym wypadku dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach sformułował wnioski i zalecenia, których wdrożenie w kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) miało nie dopuścić do powtarzania się podobnych tragedii. Przedstawiciele nadzoru górniczego oceniają, że przyczyną takich wypadków najczęściej są ludzkie błędy i zaniedbania. Nie mogę pogodzić się z faktem, że w 2012 roku opad skał ze stropu lub ociosu był przyczyną aż 23 proc. wypadków śmiertelnych w polskim górnictwie węgla kamiennego. To świadczy o złym przygotowaniu ludzi do pracy, złym przygotowaniu stanowisk pracy i słabym nadzorze ze strony bezpośrednich zwierzchników oraz kierownictwa kopalń. Konieczne są zdecydowane i skuteczne działania profilaktyczne osób odpowiedzialnych za organizacje robót oraz przygotowanie stanowisk pracy - wskazał prezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Piotr Litwa.