Dwa tysiące ludzi ewakuowano z wrocławskiego rynku, po anonimowym telefonie o ładunku wybuchowym w ratuszu. Bomby nie znaleziono, a przez ponad godzinę na płytę rynku, w piątkowy wieczór - nie można było wejść.
Policja dysponuje już nagraniem głosu poszukiwanego młodego mężczyzny, autora tego idiotycznego żartu. Takie chore poczucie humoru może być ukarane nawet ośmioletnim więzieniem. Sprawca będzie musiał także pokryć koszty akcji, które policja już teraz szacuje na kilkanaście tysięcy złotych.