Giną obrazy ze ścian, ręczniki, szlafroki, a nawet hotelowe kapcie. Wartość tych przedmiotów jest za mała, by policja szukała sprawców. Hotelarze najczęściej przymykają więc oko.
Ich zdaniem takie zachowania są wliczone w ryzyko. Klienci hoteli i pensjonatów mają chwile słabości, ale zdarza się że są bezczelni i próbują wyłudzić pieniądze twierdząc, że hotelowego pokoju zginęła jakaś wartościowa rzecz.
Hotelarze niechętnie mówią o kradzieżach, bo nagłaśnianie tego może być antyreklamą. Drobny złodziej ukradnie w hotelu ręcznik, ale nie pogardzi też portfelem innego turysty. Wtedy do takiego hotelu nikt już nie przyjedzie.