W obozie PiS-u maleje entuzjazm dla szybkich wyborów. Nic w tym dziwnego, ostatnie sondaże są dla tej partii coraz gorsze. W najnowszym może ona liczyć na zaledwie 18-procentowe poparcie. A bez poparcia PiS-u wniosek o samorozwiązanie Sejmu jest skazany na niepowodzenie.
Obóz PiS zamienia się w oblężoną twierdzę. Politycy rządzącej partii coraz bardziej otwarcie mówią, że nie chcą szybkich wyborów i grając na nosie opozycji dodają, że teraz ruch należy do nich.
W antypisowskim obozie z kolei lęgną się pomysły na to jak wybrnąć z pata. Kilka z nich ujawnił w porannym Kontrwywiadzie RMF Stefan Niesiołowski: W końcu może być taki ruch wykonany, że powoła się inny rząd tylko po to, żeby natychmiast się podał do dymisji. Gdyby tak było to czekałyby nas kilkumiesięczne męczarnie, ale w końcu prezydent nie miałby innego wyjścia i musiałby rozwiązać Sejm.
Opozycja myśli też o mało wyrafinowanych krokach i np. nieustającym uprzykrzaniu życia rządzącym. Takie uprzykrzanie jednak może nadszarpywać siły obozu władzy, ale raczej nie przyniesie szybkich efektów. Jeśli więc obie strony zdecydują się na wojnę podjazdową, a nie krwawą i krótką bitwę, będziemy świadkami długiego, męczącego i w sumie smętnego spektaklu.