Wszystkie ustawy wiążące się z reformą wymiaru sprawiedliwości pozostają poza zakresem prawa unijnego - powiedział PAP szef sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz (PiS). Według niego Komisja Europejska nie ma żadnych uprawnień w zakresie zmian w polskim sądownictwie. Co więcej, samo pojęcie praworządności nie jest jasno zdefiniowane i “przedstawiciele KE interpretują ten zapis dowolnie”.
Piotrowicz był pytany przez PAP, w jakim kierunku zmierzają negocjacje z Komisją Europejską ws. reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Jego zdaniem"wszystkie ustawy wiążące się z reformą wymiaru sprawiedliwości pozostają poza zakresem prawa unijnego". Poseł zwrócił uwagę, że każdy projekt ustawy skierowany do Sejmu musi być zaopatrzony w opinię, czy wchodzi w zakres prawa unijnego. Rutynowo i te projekty były poddane do analizy do Biura Analiz Sejmowych. W każdym przypadku opinia była taka, że projekty nie wchodzą w zakres prawa unijnego. A zatem można byłoby powiedzieć, że Komisja Europejska, nie ma w tym zakresie żadnych uprawnień - zaznaczył Piotrowicz.
Rząd polski wykazywał dużo dobrej woli, by w toku rozmów przede wszystkim pokazać, że projektowane ustawy nie wchodzą w zakres prawa unijnego, ale też że podobne rozwiązania jakie my przyjęliśmy w ustawach funkcjonują w wielu krajach Unii Europejskiej. Również w tych, z których ci krytycy pochodzą. Myślę o panu wiceprzewodniczącym KE Fransie Timmermansie - wskazał parlamentarzysta. Jak zaznaczył Komisja Europejska, domagając się zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości, odwołuje się do niesprecyzowanego określenia praworządności. Ponieważ praworządność nie jest zdefiniowana, to przedstawiciele KE interpretują ten zapis dowolnie, jak im się podoba - dodał.
Według Piotrowicza, niektórzy przedstawiciele KE wykazują się całkowitym "niezrozumieniem istoty demokracji". Jeżeli im się wydaje, że przyjadą do Polski i wskażą, jak ma być i to jest to wiążące dla parlamentu; jeżeli prowadzą rozmowy z ministrami, premierem i wydaje im się, że ten stanie na forum parlamentu i powie jak ma być, to jest całkowite niezrozumienie istoty demokracji - podkreślił. Myślę, że pan Timmermans pokazuje, jaką sobie demokrację wyobraża, a więc że proces przebiega od góry do dołu. On wyobraża sobie, że przyjedzie do Warszawy i narzuci swoje stanowisko nie tylko rządowi, ale i parlamentowi, a tym samym narodowi - wskazał poseł.
Piotrowicz zauważył, że polski rząd został wybrany w demokratycznych wyborach i realizuje to co obiecał wyborcom. Dowodem tego jest nieustanne poparcie dla rządu. Najwyższy czas pokazać, że są pewne granice, których przekroczyć nie możemy, bo politycy nie mogą sprzeniewierzyć się temu, co deklarowali w kampanii wyborczej i temu, czego oczekują od nich wyborcy - oświadczył poseł.
(mn)