Łotewski kierowca, który wczoraj przed południem spowodował wypadek na autostradzie A2, usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Taranując samochody przy punkcie poboru opłat w Żdżarach koło Konina, miał prawie trzy promile alkoholu.

Wczoraj na wysokości Konina ciężarówka wjechała w samochody stojące w kolejce do punktu poboru opłat na autostradzie A2. Rannych zostało 10 osób, 5 zabrano do szpital. W wypadku uszkodzone zostały cztery osobówki i auto dostawcze. Z busa, w który uderzył tir, zerwało dach.

Był mocny huk. Spojrzałem w lusterko i widziałem tylko taką białą plamę, która leci w nas. A następnie uderzyłem w ten samochód. Sekundę później widziałem, jak ta ciężarówka dosłownie przelatuje przez bramki - opowiadał reporterowi TVN24 jeden ze świadków.

Jak się potem okazało kierowca był pijany, miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja przyznaje, że to cud, że nikt nie zginął. Był tak pijany, że nie mógł iść - mówią świadkowie wypadku. Prowadziło go czterech policjantów. Był cały zakrwawiony. Myślałem, że jest oszołomiony, a okazało się ze jest pijany. 

W internecie pojawił się film, na którym widać moment wypadku. Zarejestrowała go kamera w samochodzie ITD.

Funkcjonariusze przyznają, że kierowca prawdopodobnie miał włączony tempomat, bo rozpędzony wjechał w inne samochody. Nie zwolnił ciężarówki nawet o kilometr - tłumaczy mł insp. Andrzej Borowiak. Jak dodaje, w chwili uderzenia samochód mógł jechać nawet 90 km na godzinę.  

Kierowca usłyszał zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu za to nawet 10 lat więzienia.

Jeszcze w piątek sąd w Koninie zadecyduje o tymczasowym aresztowaniu łotewskiego kierowcy. O taki środek zapobiegawczy wnioskował prokurator. 

(MKam)