Ponad pół promila alkoholu miał we krwi 41-letni funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, który rozbił wczoraj rządową limuzynę na Półwyspie Helskim – dowiedział się RMF FM. W okolicach Jastarni auto wpadło w poślizg i uderzyło w słup na poboczu.
Trzej ranni funkcjonariusze, którzy podróżowali samochodem, trafili do szpitala w Helu.
Kierowca samochodu miał ponad 0,5 promila alkoholu. Ile dokładnie? Tego prokurator Witold Niesiołowski nie zdradza – zasłania się tajemnicą śledztwa. Podkreśla, że dokładną zawartość alkoholu w krwi funkcjonariusza poznamy po szczegółowych badaniach. Wyniki mają być znane za dwa tygodnie.
Prokurator poinformował, że zarówno kierowca, jak i dwaj pozostali mężczyźni, opuścili już szpital. Podczas wypadku odnieśli obrażenia nie zagrażające ich życiu.
Na razie nie wiadomo, kiedy i jakie zarzuty zostaną postawione 41-latkowi. Jeśli prowadzący sprawę uznaliby, że spowodował wypadek jadąc po pijanemu, groziłoby mu nawet 4,5 roku więzienia. Zależy to m.in. od oceny obrażeń odniesionych przez jadących autem. W przypadku gdyby uznano, że funkcjonariusz BOR prowadził w stanie nietrzeźwym, będzie mu groziło do 2 lat więzienia.
Rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz powiedział, że jeszcze w poniedziałek zostanie wszczęte wobec funkcjonariusza postępowanie dyscyplinarne. Grozi mu wydalenie ze służby.