Informacje o pijanych kierowcach pojawiają się tak często, że wielokrotnie je pomijamy. Chyba, że dochodzi już do tragedii... Niestety, pijani kierowcy to prawdziwa plaga polskich dróg. Co gorsza, ich liczba każdego roku wzrasta o 10 tys.
Rośnie też liczba skazanych za to przestępstwo, ale kary na ogół są tak łagodne, że pijani kierowcy za nic mają przepisy, a szczególnie ich zmianę sprzed 4 lat. Według niej, za jazdę po pijanemu można trafić do więzienia.
Tuż po wprowadzeniu nowego przepisu - pod koniec 2000 roku - pijanych kierowców było mniej, ale już w 2001 roku ich liczba wzrosła o 11 tys. Niewątpliwie wielu kierowców ignoruje przepisy obowiązujące, mimo że one są tak naprawdę dość restrykcyjne - mówi Marcin Szyndler z KGP.
Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że sądy - choć mogą - to bardzo rzadko orzekają kary więzienia; najczęściej skazują na grzywny i kary w zawieszeniu.
Tak było np. w przypadku b. radnego z Gdańska, który 4 lata temu najechał na stojące przed nim auto. Jadąca nim kobieta została ranna, trafiła do szpitala. Sprawca kolizji miał we krwi 3,4 promila alkoholu.
Sąd orzekł wczoraj karę: 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata, grzywna w wysokości 1,5 tys. zł, tysiąc zł nawiązki na rzecz fundacji "Bezpieczni w ruchu drogowym", 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów oraz pokrycie kosztów procesu.
Najciekawsze jest jednak uzasadnienie wyroku: Oskarżony wyraził skruchę i przeprosił pokrzywdzoną, a poza tym jest osobą niekaraną, więc nie ma potrzeby, by powędrował do zakładu karnego. Bez komentarza...
Zbigniew Wassermann, poseł PiS, mówi wprost - skoro prawo kuleje, to trzeba je zmienić i zamiast karać więzieniem, zabierać samochody. Posłuchaj:
07:25