Kilkaset złotych - tyle musieli już wydać rodzice na nowe zestawy podręczników, choć rok szkolny 2024/2025 się jeszcze nie rozpoczął. Ministerstwo edukacji zapewnia, że mimo odchudzenia programu nauczania, nie trzeba kupować nowych książek. "Nie zostały dopuszczone do użytku szkolnego żadne zaktualizowane podręczniki" - czytamy w komunikacie MEN. Rzeczywistość jednak czasem okazuje się inna, o czym opowiedziała reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce dyrektorka jednej ze szkół średnich w Łódzkiem.

MEN: Pomimo uszczuplonych podstaw programowych - podręczniki bez zmian

Nowe czy stare podręczniki kupić uczniowie szkoły ponadpodstawowej? Przed takim dylematem stanęli rodzice, gdyż część nauczycieli zarekomendowała zakupienie tegorocznych edycji książek do nauki. 

"Nie ma powodu, by wymieniać podręczniki lub kupować nowe ze względu na uszczuplone podstawy programowe" – zapewniła ministra edukacji Barbara Nowacka w swoim wpisie na platformie X w poniedziałek.

Również w poniedziałek na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej pojawił się komunikat, w którym można przeczytać, że "w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych obowiązują dotychczasowe podręczniki i nie ma konieczności kupowania nowych (...). Nie zostały dopuszczone do użytku szkolnego żadne zaktualizowane podręczniki, które miałyby uwzględniać zmiany w podstawach programowych". Z całą informacją resortu można zapoznać się TUTAJ

Część pedagogów wskazała tegoroczne edycje książek do nauki

W mediach społecznościowych pełno jest wpisów zdenerwowanych rodziców uczniów, którzy na nowy zestaw podręczników musieli wydać kilkaset złotych.

Reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka rozmawiała na ten temat z dyrektorką Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Staszica w Zgierzu Beatą Pośpiech.

Kiedy księgarnia zwróciła się do nas z prośbą o doprecyzowanie wykazu podręczników, trzy nauczycielki, które kontaktowały się z wydawnictwem, zmieniły zdanie i postanowiły skorzystać z nowej formuły. Mogę powiedzieć, że trochę pod naciskiem wydawnictwa, bo jeżeli ono stwierdziło, że jeśli "ćwiczeniówki" - na przykład do języka niemieckiego - nie będą kompatybilne ze starym podręcznikiem albo też nauczyciele biologii lub geografii nie będą mieć dostępu do dodatkowych materiałów, to w tych przypadkach nauczycielki chciały mieć nową formułę - wyjaśniła Beata Pośpiech.

Całej rozmowy Agnieszki Wyderki z Beatą Pośpiech można wysłuchać poniżej.

O to, czy rodzice uczniów szkół ponadpodstawowych wolą inwestować w nowe podręczniki reporterka RMF FM pytała także zgierskiego księgarza, Jerzego Świątczaka.

Wszystko zależy od tego, jaki wykaz podała szkoła. Jeżeli placówka życzy sobie nowe, to takie staramy się zamawiać. Pierwszą wersją, jaką zawsze proponujemy, są podręczniki używane. U nas jest święta zasada, że klient powinien jak najmniej zapłacić za książkę - w związku z tym zawsze najpierw oferujemy książki używane i je kupuje 95 proc. rodziców. Teraz na używane jest już za późno, bo skup podręczników odbywa się od wiosny do końca lipca, a teraz odbywa się sprzedaż. Jeśli trafia się używany podręcznik, to on schodzi "na pniu", w ciągu 10-15 minut - mówi księgarz.

Jaka jest różnica cenowa między starymi a nowymi podręcznikami?

Podręczniki nowe są droższe od używanych nawet o około 30 proc. 

Zasadniczo mieścimy się w ok. 600 zł - jeśli ktoś kupuje podręczniki używane. To są podręczniki podstawowe, a do tego jeszcze trzeba doliczyć języki - książki do języka angielskiego to cena ok. 200 zł, do języka niemieckiego ok. 140 zł, do francuskiego też ok. 140 zł - mówi Agnieszce Wyderce Jerzy Świątczak.