Niemal w każdym polskim mieście jest skrzyżowanie, gdzie częściej niż w innych miejscach dochodzi do wypadków, stłuczek czy potrąceń pieszych. Zobacz, gdzie lepiej zdjąć nogę z gazu.
Najmniej bezpiecznym skrzyżowaniem w Szczecinie jest niewielki fragment trasy, gdzie spotykają się - paradoksalnie - dwie najbardziej przyjazne ulice w mieście: Przyjaciół Ronda i Przyjaciół Żołnierza. To skrzyżowanie drogi podporządkowanej z trzypasmówką, ale bez sygnalizacji. Są za to dwa przystanki autobusowe. Kolizje policjanci liczą tam w dziesiątkach; rocznie liczba potrąconych waha się od kilkunastu do ponad dwudziestu.
Najszybszym i najtańszym rozwiązaniem problemu są sygnalizatory, ale to oznaczałoby korki, czyli zaprzeczenie idei śródmiejskiej obwodnicy. Idealna byłaby kładka nad obwodnicą, ale na razie nie ma na nią pieniędzy.
Film z kamer miejskiego monitoringu
3 osoby zginęły, a 53 zostały ranne w 300 wypadkach i kolizjach, do których doszło w ubiegłym roku na ulicy Wielickiej w Krakowie. Ulica Wielicka to siedmiokilometrowy odcinek łączący stolicę Małopolski z Wieliczką. Od połowy swej długości to także fragment krajowej "4", prowadzący do autostrady A4. Według badań natężenia ruchu, ulicą przemieszcza się ponad 3 tysiące samochodów na godzinę.
W 2011 roku na Wielickiej policja odnotowała 300 wypadków i kolizji. Zginęły 3 osoby, a 53 zostały ranne. Główną przyczyną jest olbrzymi ruch samochodowy i pieszy. Równolegle do ulicy została zlokalizowana lina tramwajowa. Znajduje się tam 8 przystanków tramwajowych i tyle samo autobusowych; kierunek jazdy samochodów przecina kilkanaście przejść dla pieszych.
Inne równie niebezpieczne ulice w Krakowie to Aleja 29 Listopada i Zakopiańska. Najniebezpieczniejszym skrzyżowaniem jest rondo Matecznego. W 2011 roku zginęła tam jedna osoba, policja odnotowała 50 wypadków i kolizji.
W Lublinie jednym z najbardziej niebezpiecznych skrzyżowań jest połączenie Alei Solidarności, Sikorskiego, gen. Ducha, Północnej oraz dwóch dróg krajowych "17" i "19". Do tego dochodzą ulice wyjazdowe z dwóch dużych osiedli. Razem wjazd z pięciu kierunków.
W ubiegłym roku według policyjnych statystyk doszło tam do 30 kolizji i 2 wypadków. Ilu kolizji nie zgłoszono na policję? Z pewnością kilka razy więcej, bo potłuczone szkło - jak zaznacza nasz dziennikarz Krzysztof Kot - widać tam prawie codziennie.
Na pobliskim osiedlu jeszcze 10 lat temu mieszkało około tysiąca osób, teraz to 5-6 razy więcej. Z tego powodu coraz częściej tworzą się korki, a niecierpliwi kierowcy nagminnie próbują "przeskoczyć" skrzyżowaniem na pomarańczowym świetle. Wyjeżdżają za sygnalizator i wpadają na przecięcie dwóch krajówek, które dokładnie gdy samochód jest na środku skrzyżowania, ruszają czterema pasami.
Do tego dochodzi fatalne oznakowanie. Tak naprawdę nie wiadomo, jakie światło mają jadący z przeciwka i jak się zachować - mówi Maciej Kulka ze Stowarzyszenia Bezpieczna Lubelszczyzna. Kolejny problem to usiłujący skręcić w lewo z Alei Solidarności w Sikorskiego. Kierowcom nie chce się stać w korkach, więc odbijają w prawo w osiedle i od razu zawracają na wysepce, dodatkowo blokując wyjazd.
Na skrzyżowaniu wiele razy zmieniano znaki, cykl świateł. Nic nie pomagało. Każda doraźna ingerencja kończyła się jeszcze większym chaosem i jeszcze dłuższymi korkami. Skrzyżowanie - według zapewnień urzędników - ma zostać przebudowane na dwupoziomowe. Niestety dopiero za 2-3 lata.
W Trójmieście takich niebezpiecznych krzyżówek jest naprawdę sporo. W Gdańsku to między innymi krzyżówka ulic Targ Drzewny - Wały Jagiellońskie - Hucisko. W zeszłym roku doszło tam do 4 wypadków i 26 kolizji. W Gdyni najgorszą opinię mają trzy skrzyżowania w ciągu ulicy Morskiej.
Najczęstszą przyczyną wypadków na tych skrzyżowanych - jak podkreślają policjanci - jest prędkość, nieustąpienie pierwszeństwa - kierowcy lub pieszemu, nieprawidłowa zmiana ruchu, wtargnięcie pieszego, wjazd na skrzyżowania na czerwonym.
W Gdańsku, aby poprawić bezpieczeństwo na skrzyżowaniach, powstaje specjalny system monitoringu, a wraz z nim system Automatycznego Rozpoznawania Tablic Rejestracyjnych. Wyłapie on nie tylko pojazdy z bazy skradzionych samochodów, ale i "uspokoi" kierowców, bo prędkość będzie mierzył na każdym skrzyżowaniu.
Najbardziej niebezpieczne skrzyżowania:
Gdańsk:
Gdynia:
Sopot:
* Wg policyjnych statystyk na wszystkich tych skrzyżowaniach doszło do 600 kolizji, 53 wypadki, 57 rannych, 1 ofiara śmiertelna
Na najbardziej niebezpiecznym skrzyżowaniu w Olsztynie dochodzi do 3-4 wypadków miesięcznie. Są to zazwyczaj niegroźne stłuczki. Jak twierdzą policjanci, to zasługa systemu sterowania ruchem na skrzyżowaniach. Kłopot w tym, że system ten powoduje też spore korki.
Liczba samochodów zarejestrowanych w Olsztynie wzrosła dwukrotnie w ciągu ostatnich 8 lat. W tej chwili to ponad 100 tys. Mimo to, jak twierdzą policjanci, nie doszło do znaczącego wzrostu liczby wypadków i kolizji.
W 2001 roku miasto zaczęło wprowadzać nowy system funkcjonowania sygnalizacji świetlnej, w tej chwili są nim objęte już prawie wszystkie miejskie skrzyżowania. Chodzi o to, by nie dopuścić do przecięcia się toru jazdy samochodów skręcających w lewo z tymi jadącymi z przeciwka. Czyli albo skręcający w lewo mają zielone światło, gdy wszyscy inni stoją na czerwonym, albo w jednym momencie zielone światło mają tylko auta na jednym z wlotów na skrzyżowanie - auta na pozostałych trzech wlotach czekają na czerwonym.
To znacząco zwiększa bezpieczeństwo, niestety bardzo zmniejsza płynność ruchu - bo kierowcy długo stoją na czerwonym.
Najniebezpieczniejsze skrzyżowania wg policyjnych statystyk z 2011 roku
Niemal 100 osób rannych oraz 225 wypadków i kolizji rocznie - to statystyka z 6 najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Łodzi. Według drogówki, jednym z najbardziej newralgicznych miejsc jest skrzyżowanie ulic Rokicińskiej i Puszkina.
Niebezpieczne jest także Rondo Inwalidów. Codziennie dochodzi tam średnio do trzech wypadków. To skrzyżowanie jest tak skomplikowane, że kierowcy nie wiedzą, jak jeździć. Główny problem polega na tym, że jak nie działają światła, ludzie nie patrzą na znaki i gubią się - nie mają pojęcia, kto ma pierwszeństwo - mówi jeden z okolicznych mieszkańców.
Kolejne niebezpieczne miejsce w Łodzi to przecięcie Alei Mickiewicza i Kościuszki, gdzie w ubiegłym roku rannych zostało 26 osób. Zagrożenie stwarzają niezmotoryzowani. Piesi przebiegają na czerwonym świetle, bo spieszą się do tramwaju - opowiada reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce kobieta, która pracuje w kiosku na rogu i widzi całe skrzyżowanie.
Na wszystkich niebezpiecznych skrzyżowaniach w Łodzi jest sygnalizacja świetlna. Powinno być więc bezpiecznie, przynajmniej teoretycznie. Kierowców gubi jednak rutyna i brawura - zauważa Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. To kierowcy sami stwarzają zagrożenie, zawodzi czynnik ludzki. Nie patrzą, jakie mają światło, przejeżdżają skrzyżowania na czerwonym lub na późnym żółtym. Także ruch tranzytowy ma tu ogromne znaczenie, bo często kierowcy, którzy przyjeżdżają z obcych miast, są sprawcami wypadków lub stłuczek. Ostatni fragment tej niebezpiecznej układanki to bardzo duże natężenie ruchu w Łodzi, bo miasto nie ma obwodnic. Miejsca, gdzie najczęściej dochodzi do wypadków drogowych, to skrzyżowania głównych ulic w centrum Łodzi i najczęściej uczęszczanych dróg.
Łódzkie skrzyżowania, gdzie w ubiegłym roku najczęściej dochodziło do wypadków:
- Al. Włókniarzy (droga krajowa nr 1) - ul. Zgierska (rondo Biłyka) - 55 wypadków, 10 osób rannych;
- Al. Włókniarzy (droga krajowa nr 1) - Al. Bandurskiego - 52 wypadki, 12 osób rannych;
- Al. Mickiewicza - Al. Kościuszki - 48 wypadków, 28 rannych;
- Al. Mickiewicza - ul. Żeromskiego - 26 osób rannych;
- ul. Rokicińska (droga wojewódzka 713) - ul. Puszkina (rondo Inwalidów) - 35 wypadków, 9 rannych;
- Al. Piłsudskiego - ul. Piotrkowska - 35 wypadków, 12 osób rannych.
Pokaż Niebezpieczne skrzyżowania Łódź na większej mapie
W Poznaniu prym w niechlubnej kategorii niebezpiecznych tras wiodą ulice Dąbrowskiego i Starołęcka. Na obu doszło w ubiegłym roku do 11 wypadków, na każdej z nich zginęła jedna osoba. Jeszcze kilka lat temu najgroźniejszym skrzyżowaniem w stolicy Wielkopolski było rondo Starołęka. Po umieszczeniu tam dużej liczby sygnalizatorów jest bezpieczniej, ale kierowcy nadal narzekają - głównie na złą organizację ruchu.
Raz się stoi przed rondem, drugi raz na rondzie, trzeci raz się stoi, jak się chce zjechać z ronda. Zupełnie niepomyślane - mówi jeden z niezadowolonych poznańskich kierowców w rozmowie z reporterem RMF FM Adamem Górczewskim.