Najwyższa Izba Kontroli zawiadamia prokuraturę o niedopełnieniu obowiązków przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych we Wrocławiu. Jej szefostwo wiedziało, że we wrześniu 2008 roku ruszyła bezprawna wycinka lasu pod wyciąg narciarski w Zieleńcu stawiany przez firmę Ryszarda Sobiesiaka, ale nie powiadomiła o tym śledczych. Do raportu NIK dotarli dziennikarze śledczy RMF FM.

Z dokumentu NIK wyłania się obraz krycia przedsiębiorcy przez urzędników państwowych - mówi anonimowo jeden z kontrolerów pracujących przy raporcie.

Firma Winterpol należąca m.in. do Ryszarda Sobiesiaka zaczęła wycinać las w Zieleńcu 5 września 2008 roku. Nie posiadała wtedy żadnych wymaganych dokumentów. Do wycinki potrzebna była m.in. zgoda ministra środowiska na zmianę przeznaczenia gruntu. Firma musiała też mieć prawomocną decyzję samorządu oraz zgodę Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych na wyłączenie terenu z produkcji leśnej.

Zgoda ministra środowiska, o którą - według zeznań świadków złożonych w prokuraturze - miał zabiegać Zbigniew Chlebowski z PO, została wydana 23 września. Stało się to dwa tygodnie po rozpoczęciu wycinki drzew. Z kolei zgoda Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych wydana została dopiero w marcu ubiegłego roku. Doszło do tego wówczas, gdy NIK kończyła swoją kontrolę.

Kontrolerzy mają też dowód na to, że Dyrekcja Lasów wiedziała o tym, że ruszyła budowa wyciągu w Zieleńcu. To notatka leśniczego z 5 września z 2008 roku, który wspomina o wycince drzew.

Dwa miesiące później spółka Winterpol zdążyła wyciąć prawie pół hektara lasu. Postawiła też trzy betonowe słupy podtrzymujące wyciąg oraz górną stację kolejki o powierzchni 400 m kw. Wszystko to zdaniem NIK nie miało podstaw prawnych.

Wszelkie zarzuty dotyczą okresu, kiedy dyrektorem Regionalnych Lasów Państwowych we Wrocławiu był Wojciech Adamczak. To on, według ustaleń śledczych, miał naciskać na swoich podwładnych, aby przychylnie załatwiali sprawy Ryszarda Sobiesiaka.

W raporcie NIK znalazły się również zastanawiające dane dotyczące kar nałożonych na spółkę za bezprawną wycinkę drzew. W sumie to prawie 900 tys. zł. Ponad połowę tej kwoty spółka zapłaciła, zanim jeszcze NIK zaczęła kontrolę. Dopiero po interwencji Najwyższej Izby Kontroli udało się wyegzekwować resztę pieniędzy.

Wkrótce zawiadomienie NIK w sprawie budowy wyciągu w Zieleńcu zostanie wysłane do prokuratury. Dziś raport ma trafić do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które bada, czy w tej sprawie nie dochodziło do korumpowania urzędników w Zieleńcu i Wrocławiu.