Rosja dała Polsce pstryczka w nos - nie zgodziła się na przelot rządowego samolotu, którym miała lecieć do Gruzji specjalna delegacja prezydenta. Po rosyjskim "niet" ludzie prezydenta zawrócili z Okęcia i dopiero po kilku godzinach polecieli do Tbilisi okrężną drogą. Strona rosyjska tłumaczy, że Polacy zbyt późno zgłosili chęć lotu.
W Moskwie to wydarzenie nie jest komentowane, podobnie jak reakcje wywołują ostre wystąpienia prezydenta Kaczyńskiego wspierające Gruzję w sporze z Rosją. Kreml po prostu nie traktuje Polski jak poważnego gracza na Kaukazie.
Władimir Putin rozgrywa sytuację w regionie przy pomocy sprawdzonej metody „kija i marchewki”. Nakazał rządowi znieść ograniczenia uderzające w Gruzję. Chodzi przede wszystkim o powrót gruzińskich towarów na rosyjski rynek i likwidację ograniczeń wizowych dla Gruzinów.
Prezydent wysłał swoich ministrów z misją do Gruzji po dramatycznej rozmowie telefonicznej z przywódcą tego kraju Micheilem Saakaszwilim. Alarmował on zachodnich polityków, że Rosja ma wrogie plany wobec jego republiki.