Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła postępowanie wyjaśniające okoliczności śmierci turysty porwanego we wtorek przez lawinę śnieżną w Tatrach. 26-latek mimo reanimacji zmarł po przetransportowaniu do szpitala. "Będziemy badać, czy śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czy zawiniła jakaś inna osoba" - powiedział szef zakopiańskiej prokuratury Zbigniew Lis.
Jeżeli w ciągu pięciu dni postępowanie wykaże, że nie doszło do przestępstwa, sprawa zostanie umorzona.
Lawina śnieżna zeszła we wtorek po południu ze Świnickiej Przełęczy, przysypując 26-latka z powiatu nowosądeckiego. O wypadku poinformował ratowników TOPR towarzysz zasypanego turysty.
Na miejsce zdarzenia śmigłowcem dotarło sześciu ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy przeszukali lawinisko. Poszkodowany znajdował się pod zwałami śniegu na głębokości ok. pół metra przez niemal 40 minut.
Po odnalezieniu zasypanego ratownicy rozpoczęli trwającą ponad godzinę reanimację. Turystę przetransportowano śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala. Mimo wysiłków lekarzy zmarł.
Turyści nie mieli sprzętu lawinowego, który mógłby pomóc w akcji ratowniczej, takiego jak detektor lawinowy. Wysyła on sygnał, dzięki któremu ratownicy mogą szybko namierzyć przysypanego przez lawinę.
26-latek to pierwsza ofiara śnieżnych lawin w bieżącym zimowym sezonie turystycznym.
W Tatrach od tygodnia obowiązuje drugi, umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że wyzwolenie lawiny jest możliwe zwłaszcza przy dużym obciążeniu dodatkowym, przede wszystkim na stromych stokach. Jak twierdzą ratownicy górscy, nie należy jednak spodziewać się samorzutnego schodzenia dużych lawin. Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego odradzają turystom wyjść w góry.