Każdego roku dziesiątki nieletnich dziewczyn, które w poprawczakach zachodzą w ciążę, są zmuszane do oddania dzieci do adopcji – alarmują Fundacja po DRUGIE oraz Pedagogium-WSNS w raporcie, który zostanie opublikowany w tym tygodniu. Państwo nie przewiduje żadnej możliwości, by dziewczyny mogły przebywać w placówce z dziećmi.

Gdy poprawczak dowiaduje się o ciąży wychowanki, rozpoczyna się proces jej zwalniania. Przed porodem dziewczyna wraca do patologicznego środowiska. Z reguły nie dostaje tam wsparcia od otoczenia, więc nie sprawdza się w roli matki, a sąd zmusza ją do oddania dziecka. Wiele dziewczyn chciałoby je wychować, gdyby tylko miały warunki - mówi nam Agnieszka Sikora, prezeska fundacji po DRUGIE.

Autorzy raportu apelują więc o stworzenie ośrodków, w których takie nieletnie otrzymałyby wsparcie i szansę na dalszą resocjalizację w czasie ciąży, a potem mogłyby podjąć świadomą decyzję, czy zachować dziecko, czy oddać je do adopcji.

Noworodki są bardzo pożądane na rynku adopcyjnym, a dziewczyny z poprawczaków, za którymi nikt nie stoi, to najsłabsze ogniwo systemu. Sąd wmawia im, że do niczego się nie nadają i na pewno sobie nie poradzą. Są poddawane presji, by oddać dzieci - tłumaczy w rozmowie z "Newsweekiem" prof. Monika Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego i porównuje obecną sytuację do masowego zabierania dzieci Aborygenom w Australii w XX w.

Także zdaniem Wandy Nowickiej, wicemarszałkini Sejmu, konieczne są zmiany w prawie. Niestety, nie widzę woli ich wprowadzenia ze strony rządu, a zwłaszcza Ministerstwa Sprawiedliwości, które uważa, że do zakładów poprawczych nie trafiają grzeczne dziewczynki i dlatego odbiera im się prawo do wychowywania własnych dzieci - powiedziała "Newsweekowi".