Miesiąc temu z ulic powinny zniknąć wszystkie plakaty wyborcze. Okazuje się jednak, że sprzątanie po wyborach idzie opornie. W Olsztynie - jak sprawdził reporter RMF FM - ostatni plakat zniknął dopiero przedwczoraj. Komitety wyborcze mogły jednak liczyć na dużą wyrozumiałość straży miejskiej. Funkcjonariusze, chociaż mogli, nie wypisywali mandatów.
Strażnicy doszli do wniosku, że komitety wyborcze i tak miały strasznie dużo pracy, a wskazane plakaty usuwały bardzo szybko. Takie plakaty znikały w kilka minut po poleceniu strażnika - mówi wicekomendant olsztyńskiej Straży Miejskiej Jarosław Lipiński.
Choć wydawałoby się, że mandaty to świetny sposób na łatanie budżetu, to podejścia strażników broni prezydent także miasta Piotr Grzymowicz. Nie chcemy być postrzegani jako ci, którzy za wszelką cenę chcą wyrwać pieniądze - tłumaczy.
Czy więc na przykład zapracowanych i parkujących na zakazie kierowców miasto też potraktuje tak łagodnie? To troszeczkę inna sprawa - odpowiada prezydent. Dodaje jednak, że jeśli kierowca dobrze się wytłumaczy, to - podobnie jak komitet wyborczy - będzie mógł liczyć, że nie dostanie mandatu, a jedynie upomnienie.