W poniedziałek płocka prokuratura oficjalnie rozpocznie śledztwo w sprawie wczorajszego wypadku Jarosława Wałęsy. Syn byłego prezydenta jest w stanie ciężkim, ale stabilnym; w nocy przeszedł operację kręgosłupa. W piątek w miejscowości Stropkowo na Mazowszu jadący motocyklem europoseł uderzył w samochód, który akurat włączał się do ruchu.
Według wstępnych ustaleń prokuratury, do wypadku doszło, gdy stojący na poboczu samochód terenowy włączał się do ruchu. Wtedy to wpadł na niego jadący drogą motocykl, kierowany przez Jarosława Wałęsę. Wcześniej auto zatrzymało się na poboczu w pobliżu stojącej tam ciężarówki - pojazd miał awarię.
Na miejscu nie było właściwie żadnego naocznego świadka, który widział całą sytuację. Kierowca ciężarówki nie widział, tylko słyszał. Nie potrafił podać szczegółów - powiedziała rzeczniczka płockiej prokuratury okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska.
Z kolei kierowca terenowej toyoty - jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski - odmówił składania zeznań. Jako potencjalny sprawca, który może usłyszeć zarzuty za spowodowanie wypadku, miał do tego prawo.
Kluczowa dla sprawy będzie więc opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego, który na podstawie dowodów zabezpieczonych w trakcie oględzin, wypowie się jak ta sytuacja wyglądała i ewentualnie, kto spowodował wypadek, czy przyczynił się do tego. Oba pojazdy uczestniczące w wypadku zostały zabezpieczone.
Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz dziennikarz, trudno będzie ustalić prędkość z jaką jechał Wałęsa na motorze, bo na miejscu wypadku nie ma wyraźnych śladów hamowania.
Stan zdrowia Jarosława Wałęsy, który jeszcze w piątek został przetransportowany śmigłowcem ze szpitala w Płocku do Warszawy, do placówki przy ul. Szaserów, jest stabilny. Nocna operacja kręgosłupa powiodła się. W tej chwili Wałęsa jest w stanie śpiączki farmakologicznej, przebywa w klinicznym oddziale intensywnej terapii.
Następne zabiegi - rekonstrukcyjne - będą wykonywane w trybie odroczonym. Liczymy na to, że będzie dobrze, że (...) terapia zakończy się sukcesem. (...) Liczymy na to, że pacjent będzie mógł chodzić o własnych nogach - mówił przed południem rzecznik szpitala wojskowego Piotr Dąbrowiecki.