W teczce dotyczącej Lecha Wałęsy, znajdującej się w sejmowym sejfie, nie ma niczego sensacyjnego - ujawnia reporterowi RMF FM były szef komisji nadzwyczajnej Sejmu Jerzy Ciemniewski. Według niego, są to materiały, które już pojawiały się w kontekście fałszowania przez bezpiekę materiałów mających obciążyć Lecha Wałęsę w latach 70. XX wieku.
Według Ciemniewskiego jest tam fotokopia dziennika bezpieki z grudnia 1970 roku oraz inne materiały, które pojawiły się na początku lat 80., by dyskredytować Wałęsę przed przyznaniem mu pokojowej Nagrody Nobla. Wraz z kopiami dokumentów w teczce są również ekspertyzy grafologiczne oraz inne, wykonane, by zbadać prawdziwość tych dokumentów.
Żadna z ekspertyz znajdujących się tam nie potwierdzała oskarżeń, że dokumenty są prawdziwe - mówi Jerzy Ciemniewski. Dokumentacja- według Ciemniewskiego - miała się już pojawiać w różnych sprawach mających pokazać, jak SB chciało zdyskredytować Wałęsę w oczach opinii publicznej.
Teraz komisja, którą powołał dyrektor Kancelarii Sejmu, przez około sześć tygodni będzie przyglądać się i analizować wszystkie dokumenty z komisji Jerzego Cieśniewskiego. Po tym czasie, jak dowiedział się Roman Osica, wyda rekomendację, co dalej zrobić z tym materiałem. Ostateczna decyzja o odtajnieniu jednak nie będzie należała do Kancelarii Sejmu, tylko do instytucji, które reprezentują wytwórców tych materiałów. W tym przypadku to ABW.
Jak ustalił reporter RMF FM, już w 2008 roku taki wniosek został skierowany do MSWiA i ABW. Ministerstwo się zgodziło. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego do tej pory jednoznacznie się nie wypowiedziała.
Komisja, która bada, co jest w materiałach, będzie miała w zasadzie dwa wyjścia: rekomendować odtajnienie lub przekazanie do IPN. W ciągu najbliższego półtora miesiąca okaże się też czy w materiałach komisji są de facto meldunki TW Bolka, czy nie.
Prezes IPN wystąpi do marszałek Sejmu o weryfikację informacji o dokumentach z tzw. komisji Ciemniewskiego. W przypadku ich potwierdzenia IPN wystąpi o przekazanie dokumentacji b. Służby Bezpieczeństwa do zasobu archiwalnego Instytutu - podał rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Według "Uważam Rze" na istnienie materiałów o Wałęsie wskazywać mają tajne protokoły tzw. komisji Ciemniewskiego (od nazwiska jej przewodniczącego Jerzego Ciemniewskiego), która powstała w 1992 roku dla zbadania lustracji przeprowadzonej przez Antoniego Macierewicza. Ze stenogramów komisji wynika, że weszła ona w posiadanie tych kopii. To, że dotarły one do Sejmu, potwierdził "Uważam Rze" jeden z jej członków, senator Mieczysław Gil.
"Uważam Rze" nie pisze jednak o tym, że Lech Wałęsa został z zarzutów współpracy z SB uniewinniony przez sąd lustracyjny. Nie wspomina też o tym, że SB wielokrotnie tworzyła materiały mające skompromitować lidera "Solidarności", m.in. przy okazji zdobycia przez niego Pokojowej Nagrody Nobla. Nie pisze też, że oryginałami donosów TW "Bolka" nie dysponował nawet Antoni Macierewicz, który oskarżył prezydenta o współpracę z SB.
W wyroku z 2000 r. sąd lustracyjny podkreślił, że oskarżenie Wałęsy przez Macierewicza opierało się "wyłącznie na zapisach z rejestrów byłej SB", a politycy dysponowali "tylko i wyłącznie niewiadomego pochodzenia kserokopiami pokwitowań za otrzymane pieniądze, własnoręcznie sporządzonym 'doniesieniem' (kserokopia) oraz spisanymi przez oficerów SB doniesieniami ze słów TW Bolek".
Wszystkie dokumenty komisji Ciemniewskiego, w tym, jak podkreśla "Uważam Rze", "zalakowana paczka", leżą w tajnej kancelarii Sejmu. Dostęp do tego typu dokumentów mają osoby z certyfikatem dostępu do informacji niejawnych. "Uważam Rze" opisuje jednak, jak poseł Marek Opioła z PiS, próbując dostać te materiały do wglądu, spotkał się z odmową szefa Kancelarii Sejmu, Lecha Czapli - "ze względów formalnych".
Czapla ujawnił za to, że powołał komisję, która ma zdecydować, czy odtajnić dokumenty komisji Ciemniewskiego, a także znajdujące się w tajnej kancelarii "dokumenty wytworzone przez SB w latach 70.", i przenieść je do IPN. Jak powiedział "Uważam Rze", nie widział akt komisji i nie wie, czy są w niej dokumenty SB dotyczące Wałęsy. Potwierdził tylko, że ma informację o znajdującej się w nich "zalakowanej paczce".