Najpóźniej jutro Włodzimierz Cimoszewicz ujawni swoje transakcje giełdowe. Tak zapowiada Tomasz Nałęcz, rzecznik kandydata na prezydenta, w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM.
Kamil Durczok: Co się stało, że tak pospadało?
Tomasz Nałęcz: To jest efekt ataku przemocy, fałszywych zeznań, fałszywej dokumentacji i fałszywego świadka. Udało się przeciwnikom Włodzimierza Cimoszewicza, posługując się panią Jarucką, skutecznie podważyć zaufanie do kandydata.
Kamil Durczok: To jest wersja oficjalna rzecznika. Jak patrzę na listę błędów czy zdumiewających zachowań marszałka, to sobie zadaje pytanie, czy on aby na pewno chce zostać prezydentem?
Tomasz Nałęcz: Na pewno chce zostać i na pewno ma do tego świetne kwalifikacje, ale jest w sytuacji trudnej. Do niedawna przynajmniej wszyscy strzelali do jego bramki; strzelali nieuczciwymi rzutami. Można w takiej sytuacji, od czasu do czasu, dać się pomieść emocjom.
Kamil Durczok: To zrobimy taką wyliczankę. Marszałek myli się w oświadczeniach, źle dobiera współpracowników, handluje akcjami i o tym nie informuje, zmienia zdanie co chwilę i nazywa dziennikarza świnią. Można by taką listę wydłużać, ale po co… Czy tak postępuje ktoś, kto chce być prezydentem?
Tomasz Nałęcz: Mogę przyporządkować te punkty panu Donaldowi Tuskowi – pomylił się w oświadczeniu dokładnie tak jak Włodzimierz Cimoszewicz. Jeśli chodzi o współpracowników, to myślę, że też nie jest dumny ze współpracy z panem płk Miodowiczem… Jednym opinia to wybacza, innym nie. Włodzimierz Cimoszewicz jest przedmiotem dość brutalnej kampanii, nie mówi się do końca prawdy na jego temat. Co to znaczy, że ukrył, że nabywał akcje? Niczego nie ukrył, to jest jedno z rozlicznych kłamstw Romana Giertycha i komisji śledczej. Włodzimierz Cimoszewicz o tym, że nabył akcje Orlenu poinformował w swoim oświadczeniu, które złożył w październiku 2001 roku.
Kamil Durczok: Nie będę bronił Donald Tuska, bo to nie jest moje zadanie. Ale niech pan odpowie, jak to jest, że to, co pan mówi, czy pan Cimoszewicz nie trafia do wyborców? To Donald Tusk ma 45 procent w sondażach, a Marszalek Cimoszewicz 13%.
Tomasz Nałęcz: Gdyby dwóch pułkowników związanych z kampanią Włodzimierza Cimoszewicza przyprowadziło świadka, który zeznawał, że Donald Tusk kłamie, gdyby komisja śledcza, która chciała utopić Tuska, przez kilka tygodni ciągnęła ten wątek wmawiała takie bzdury o panu Tusku, jak wmawia o Cimoszewiczu…
Kamil Durczok: Ale nikt tego nie zrobił. Może dlatego, że pan Tusk nie miał takiej współpracownicy, że nie można nikogo takiego znaleźć, że nikt nie chce tak postępować i tyle.
Tomasz Nałęcz: Nie chcę kontynuować tego porównania, bo Donalda Tuska znam od 4 lat, współpracowałem z nim w prezydium Sejmu, uważam go za człowieka przyzwoitego, niezdolnego do takich świństw. Moim zdaniem dwaj panowie pułkownicy z PO, którzy przyprowadzili pani Jarucką do komisji – to ich autorski pomysł.
Kamil Durczok: 13 procent za pomocą dwóch pułkowników to ryzykowna teza.
Tomasz Nałęcz: Podstawowym atutem Cimoszewicza – i dlatego miał ponad 30 procent – była uczciwość. Wykonano operację, która dość skutecznie podważyła to zaufanie. I te nieprawdziwe informacje podważa się do tej pory – że jakieś akcje nabył, że ukrył, że są jakieś sensacje.
Kamil Durczok: Pytanie, dlaczego państwo nie potrafią tego wyjaśnić. Może sztab marszałka i pan także, panie profesorze, nie znacie się na swojej robocie?
Tomasz Nałęcz: My to wyjaśniamy, ale bardzo trudno jest żeglować pod bardzo ostry wiatr, ale to też jest możliwe. Jestem przekonany, że Włodzimierz Cimoszewicz wejdzie do II tury, że wyborcy nie będą chcieli wybierać między dwoma kandydatami prawicy.
Kamil Durczok: Kiedy widział się pan ostatnio z panem Cimoszewiczem?
Tomasz Nałęcz: W piątek.
Kamil Durczok: Powiedział panu, kiedy ujawni swoje transakcje giełdowe?
Tomasz Nałęcz: Tak. Na początku tego tygodnia. Myślę, że najpóźniej jutro.
Kamil Durczok: Według ustaleń reporterów RMF wyciągnięcie tych informacji z biura maklerskiego powinno zająć jeden dzień. Dlaczego od czwartku na nie czekamy?
Tomasz Nałęcz: Nie potrafię na to odpowiedzieć, ale myślę, że najpóźniej jutro będziecie państwo dysponowali tymi informacjami.
Kamil Durczok: Miał pan teraz tak samo zaskoczoną minę, jak wtedy gdy reporter „Wiadomości” pytał pana o tę linię kredytową i inne transakcje giełdowe marszałka. Pan o tym nie wiedział, prawda?
Tomasz Nałęcz: Wiedziałem, tylko zaskoczył mnie redaktor Kunica bezwzględnością swojego pytania. Wiedziałem, że nabywając akcje Orlenu marszałek Cimoszewicz, wtedy poseł opozycji Cimoszewicz, miał promesę znacznie większego kredytu.
Kamil Durczok: Ale to wszystko działo się w czwartek. W czwartek marszałek zapowiedział, że ujawni, a w piątek i sobotę były badania OBOP-u. Gdyby wyjaśnił wszystko, może ten rezultat byłby inny…
Tomasz Nałęcz: My wiemy, że w tych akcjach jest wszystko w porządku.
Kamil Durczok: Będzie pan pisywał dla „Wprost”?
Tomasz Nałęcz: Muszę się zapoznać z najnowszym numerem. Od 9 lat mam umowę z red. Markiem Królem, że dopóki nie będzie cenzurował moich tekstów, to mam swoje pół strony.
Kamil Durczok: A to też jest ciekawe, bo Włodzimierz Cimoszewicz mówi: popełniliście błąd, ryzykując konflikt, mimo dość powszechnej opinii o moim trudnym charakterze. Teraz zobaczycie, z kim macie do czynienia. Tak mówi do redakcji „Wprost” – pan zostaje rzecznikiem Cimoszewicza i zostaje we „Wprost”. Trzeba na coś się zdecydować.
Tomasz Nałęcz: A pan by na co się zdecydował?
Kamil Durczok: Na szczęście nie jestem Tomaszem Nałęczem. Dziękuję za rozmowę.