Maturzyści będą mogli odwoływać się od oceny ich egzaminu do niezależnych ekspertów. MEN chce wprowadzić te zmiany już od 2016 r. - informuje "Gazeta Wyborcza".

Jak mówi Mirosław Sanek, szef gabinetu politycznego minister edukacji Anny Zalewskiej, brak procedury odwoławczej od wyniku matury jest bardzo niebezpieczny i nie ma wątpliwości, że należy to zmienić.

Dwa lata temu maturę z biologii pisała córka minister Zalewskiej. Po konsultacjach z niezależnymi ekspertami zakwestionowała ocenę swoich odpowiedzi na 14 pytań. Wrocławska Okręgowa Komisja Egzaminacyjna była nieugięta. By dostać się na medycynę, dziewczyna musiała ponownie napisać maturę rok później.

Obowiązująca ustawa o systemie oświaty mówi, że wynik matury jest ostateczny. Maturzyści nie mają gdzie się odwoływać od ocen egzaminatorów. Tymczasem nie są oni nieomylni. Z raportu NIK wynika, że błędy w ocenianiu dotyczą co czwartego egzaminu.

Mirosław Sanek z MEN mówi, że w resorcie trwa dyskusja, jak rozwiązać problem. Niewykluczone, że powołana zostanie grupa niezależnych od CKE ekspertów, do których w spornych kwestiach będą mogli odwołać się maturzyści. Przyznaje, że odwołania mogą spowodować paraliż w rekrutacji na studia. Teoretycznie nie powinna się ona zacząć, zanim ostatnie nie zostanie rozpatrzone. Dlatego MEN będzie rozmawiał z Ministerstwem Nauki, jak rozwiązać tę kwestię. Być może przez uzupełniającą rekrutacje dla uczniów, którzy z sukcesem odwołali się od wyniku matury.

(mpw)